sobota, 7 grudnia 2013

Chapter 18

Obudził mnie huk za oknem. Może nie tak bardzo on, a Harry, który nagle z niewiadomych przyczyn podskoczył i usiadł na łóżku. Zdziwiło mnie to. Odwróciłam się w jego stronę jako że puścił moje ciało i trzymał mnie teraz już tylko za dłoń,poczułam powiew chłodu wraz z odkrywającą się koło mnie kołdrą.
-Coś się stało? - Spytałam i zdałam sobie sprawę z tego jak mój głos brzmi, okropnie. Czemu ta nocna chrypa musiała mnie złapać akurat teraz. Teraz gdy to właśnie Harry leży obok mnie, jakby nigdy wcześniej jej nie miałam starałam się myśleć że może tego nie zauważył. Chłopak wzdrygnął się i widać było że jest zmieszany, tylko nie miałam pojęcia dlaczego.
-Nie nic się nie stało.Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Śpij spokojnie.- Mówiąc to położył się znów obok mnie odwracając moje ciało tyłem do siebie, jak leżeliśmy chwilę wcześniej. Wtulił się w moje plecy raz jeszcze, a jego ciepło było o wiele lepsze niż ten powiew chłodu gdy tylko się odsunął. Miał niespokojny i nierówny oddech. Coś było na pewno nie tak i byłam tego prawie pewna oraz jako osoba która oczywiście musi wiedzieć wszystko nie mogłam się powstrzymać od dalszej rozmowy i dowiedzenia się co sprawiło że chłopak nagle się zerwał z tak silnego snu.
-Możesz mi powiedzieć.- Tym razem najpierw cicho odchrząknęłam zanim coś powiedziałam. Harry zacisnął swoją rękę mocniej na mojej talii. Mój ton był tak łagodny jakbym mówiła do szczeniaczka. W sumie Harry wyglądał i zachowywał się teraz jak taki mały szczeniaczek, który chce być jak najbliżej swojej panci. (Porównanie go do szczeniaczka może nie jest najlepsze.. W końcu taki jeden Harry to z 200 szczeniaczków.. TYLE SZCZĘŚCIA.)
-Myślałem że coś spadło i chciałem sprawdzić co to. Nie martw się.- Odpowiedział mi dosyć krótko lecz przekonująco. Jednak nadal nie byłam pewna co do tego, że to prawda. Czy chłopak, który robi wszystko by pokazać jak bardzo silny, potężny jest, przestraszył się huku zza okna? Zachichotałam na samą myśl o tym że Harry mógłby bać się burzy. Ale to przecież nie możliwe, na pewno nie. To jest wręcz nie możliwe i tylko debil mógłby o tym pomyśleć. Odetchnęłam głęboko i podkuliłam nogi, czując jak chłopak wtula się we mnie z całych sił, pozbawiając mnie najmniejszej możliwości ruchu. Zatopił głowę pomiędzy miękką poduszką a mym karkiem, a jego nogi po chwili splątane były z moimi. Delikatny uśmiech wdarł mi się na usta. Był tak blisko mnie, trzymał mnie z całych sił, a mi jak najbardziej to odpowiadało. Było mi tak wygodnie gdy trzymał mnie w swoich ramionach, a we mnie, w środku, aż się kotłowało.

***

Gdy wstałam rano Harrego nie było już obok mnie. Wystraszyłam się nieco, ale przecież mógł być wszędzie w tej chwili. Rozejrzałam się po pokoju i sprawdziłam nawet w łazience czy przypadkiem go tam nie ma, jednak nic nie przykuło mojej uwagi, nic nie wyglądało tak jak on (dziwne). Sięgnęłam po moje szare dresy do szafy i naciągnęłam je na krótkie, materiałowe spodenki. Miałam nadzieję że na dole nie ma żadnych przyjaciół Zayna ale ostrożności nigdy za wiele. Nie bardzo widziało mi się by wszyscy widzieli moje na wpół odkryte pośladki. Wyszłam z pokoju ziewając i zeszłam po schodach poprawiając jednocześnie włosy by nie były tak bardzo rozczochrane, jak zwykle. 
Weszłam do kuchni, ale tam również nikogo nie było. Zauważyłam tylko żółtą, samoprzylepną karteczkę na lodówce, a charakter pisma nijak nie odpowiadała charakterowi jakim pisał Zayn. Podeszłam do niej i przeczytałam co na niej pisało. "Nie chciałem cię budzić, tak słodko spałaś. Musiałem wyjść, przepraszam. Zobaczymy się wieczorem cukiereczku. Hx." 
Uśmiechnęłam się do siebie szeroko czytając miłą wiadomość zostawioną tylko i wyłącznie dla mnie. Nie byłam na niego zła że się nawet ze mną nie pożegnał. W sumie, dobrze że nie widzi mnie w stanie w jakim właśnie się znajduje. Nigdy za bardzo mnie nie obchodziło to jak wyglądam przy chłopakach. Może właśnie dlatego nigdy nikt nie zwrócił na mnie uwagi. 
Lepiej nie będę rozpisywać się o moim życiu, dawnym życiu, które mam nadzieję jest już przeszłością i nigdy do mnie nie wróci. Z całego serca pragnę by przeszłość została tylko przeszłością i niczym więcej. Wyciągnęłam z lodówki coś do jedzenia  i zrobiłam cały talerz kanapek. Wczoraj niegrzecznie zachowałam się w stosunku do Zayna, chciałabym jakoś to naprawić, zżerało mnie złe samopoczucie. Idąc do jego pokoju zjadłam jedną kanapkę, ponieważ byłam na prawdę głodna zwłaszcza, że wczoraj nic nie przegryzłam przed snem, no oprócz tego wielkiego posiłku w restauracji oczywiście, jednak mogłabym pochłonąć dużo dużo więcej. resztę kanapek ułożyłam w małe kółeczko by wyglądało smakowicie. Zapukałam do jego drzwi i po chwili usłyszałam słabe "prosze". Weszłam do jego pokoju starając się utrzymać na talerzu posiłek. Mój brat leżał na łóżku brzuchem do góry, z nogami skrzyżowanymi w kostkach i czytał jakiś magazyn boxerski. Box był jego drugim hobby zaraz po motorach, na prawdę kiedyś był całkowicie pochłonięty tym sportem ale już długo nie widziałam żeby używał swoich rękawic i worka treningowego zawieszonego w rogu jego pokoju na suficie. 
-Hej.- Powiedziałam niepewnie. - Zrobiłam ci kanapki. - Postawiłam talerz na stoliku nocnym tuż przy jego ramieniu i usiadłam na krańcu łóżka. Wpatrywałam się w niego i czekałam aż mi odpowie. 
-Jadłem.- Krótko i szorstko. Z mojej twarzy zniknął ten lekki uśmiech, który utrzymywał się od kiedy przeczytałam co napisał do mnie Harry. Odwróciłam wzrok i wpatrywałam się w swoje bose stopy, którymi jeździłam jedna po drugiej by jakoś zabić tą niekomfortową sytuację i to jak się czułam. Wiedziałam że był na mnie zły. Miał powody.
On jest moim bratem. Nie powinnam w żaden sposób go obrażać, denerwować lub robić cokolwiek co mogłoby mu się nie spodobać. To przecież dzięki niemu nie wylądowałam w domu dziecka, a co więcej, nie wyjechałam do Rosji do cioci Betty, która chciała mnie zabrać do siebie od razu po tym gdy dowiedziała się co się stało z ... moimi rodzicami. Jednak Zayn poświęcił mi tyle czasu, który mógłby spędzić robiąc masę innych ciekawych rzeczy, tych błahych i tych bardziej skomplikowanych. Jednak tego nie zrobił. Nie chciał bym wyjeżdżała tak daleko od domu i od niego. 
-Jazy? - Jego głos był dużo łagodniejszy niż jeszcze jakieś 3 minuty wcześniej. Zadowolona że w końcu odezwał się do mnie w milszy sposób swój wzrok skierowałam od razu w jego stronę. Moje oczy były pełne nadziei. -Smutno ci? - Spytał kolejny raz. Poczułam jak wylatują ze mnie wszystkie emocje. Nie chciałam się rozpłakać, odwróciłam wzrok i skinęłam lekko głową. 
-Chciałam cię przeprosić.- Wydukałam przez prawie zamknięte usta, ale wiedziałam że mnie zrozumiał. Po chwili siedział tuż obok mnie obejmując mnie ramieniem w braterskim geście. 
-Ja ciebie również.- Potarł lekko dłonią o moje przedramię. Uśmiechnęłam się delikatnie, wiedząc tak na prawdę, że ja jestem ta zła a on po prostu chciał mnie chronić. 
-Nie jesteś na mnie zły?- Chciałam jakoś rozkręcić rozmowę, nawiązać z nim większy kontakt którego brakowało mi tak bardzo że czułam pustkę w sercu. Zayn zaśmiał się i położył głowę na mojej, powodując moje schylenie się ku jego torsie. 
-Jesteś moją małą siostrzyczką dla której zrobiłbym wszystko bylebyś tylko była szczęśliwa. Owszem czasem jestem na ciebie na maksa zły, ale dobrze wiesz że nie umiem się na ciebie gniewać. 

______________________________________________________________________________

*Harry*

Zatrzasnąłem bagażnik po wrzuceniu do niego ostatnich pudeł z niezbędnymi rzeczami na zawody i pomaszerowałem w stronę drzwi kierowcy. Otworzyłem je szeroko wsiadając do środka. Muzyka głośno brzmiała przez radio. Louis był czasem na prawdę upierdliwy. Ja rozumiem że można lubić słuchać muzyki, sam uwielbiam muzykę i wszystko co z nią związane, ale nie musi ona dudnieć na cały regulator. Ściszyłem ją do 8 vol. tak że dało się słyszeć pracę silnika po przekręceniu kluczyków w stacyjce. Szczególnie ten dźwięk był moim ulubionym.
-Zawsze musisz to zrobić.- Louis odpysknął mi z zgorzkniałą  miną i wzrokiem wpatrującym się przez przednią szybę. Jedyne co mogłem zrobić to przewrócić oczami, zbyt dużo razy tłumaczyłem mu dlaczego to robię i że wolałbym jeszcze coś słyszeć, moje bębenki są zbyt cenne. 
Chyba wiedział że nie zamierzam mu nic odpowiedzieć więc zwinnie zmienił temat.
-Widzisz się dziś z Jeizmin?- Gdy usłyszałem co powiedział z trudem powstrzymałem się od śmiechu i o mało co nie wjechałem w dupę auta przed nami mocniej naciskając gaz, zatrzymałem się w ostatniej sekundzie. Pokręciłem z niedowierzaniem głową.
-Ona ma na imię JAZMIN. Zapamiętaj to w końcu.- Już sporo razy pomylił się i zrobił jakąś literówkę w jej imieniu co trochę zaczęło mnie już irytować, a przecież nie było ono takie trudne. Chłopak machnął tylko ręką w moją stronę ignorując to co właśnie do niego powiedziałem. (like always) -I tak, widzę się z nią dziś. - Nie miałem pojęcia czemu spytał o to tak normalnie. Zwykle gdy widział że umawiam się z jakąś dziewczyną walił prosto z mostu czy się z nią już przespałem lub po prostu o nic nie pytał wiedząc że i tak nie uzyska odpowiedzi. 
Jednak teraz cała jego uwaga skupiona była na mnie. Coś musiało być na rzeczy.
-Jedziesz do niej?- Miał chyba dziś jakiś dzień zadawania pytań. Skinąłem tylko głową i zaparkowałem samochód przed budynkiem, w którym odbywały się najczęściej zawody bokserskie, w których Lou był częstym uczestnikiem, a ja za każdym razem pojawiałem się tam z nim. Chłopak przyglądał mi się tymi swoimi wielce rozszerzonymi oczami.
-Mógłbyś coś dla mnie zrobić?- Jego głos lekko zadrżał co mnie wielce zdziwiło. Zmarszczyłem czoło i słuchałem go uważnie wysiadając z auta i idąc w stronę bagażnika. - Dałbyś radę zabrać mnie i poprosić Jeizmin by zaprosiła Ali? - Wiedziałem że o coś mu chodzi. Cwaniacki uśmieszek wdarł się na moje usta, gdy tylko wypowiadał imię przyjaciółki Jazmin, a na jego policzki wkradł się jasny odcień czerwieni.
-JAZMIN DEBILU. - Położyłem rękę na jego dopiero co uczesanych włosach i popchnąłem ją lekko, znów poprawiając go i mówiąc jej imię POPRAWNIE. Chłopak wyrwał się spod mojej ręki i wyglądał poważnie stojąc i czekając na moją odpowiedź. Mógłbym go trochę pomęczyć, albo olać jego prośbę, ale jak mógłbym mu to zrobić?-Dałbym radę.- Westchnąłem głęboko i podałem mu pudło by przytrzymał je, gdy ja będę zamykać samochód. Usłyszałem ciche 'dziękuję' wydobywające się zza kartonu. Pokręciłem tylko głową i skierowałem się w stronę budynku. Świetnie, podwójna randka i to w dodatku z tym idiotą, ugh może nie będzie źle. Koniec... Czas skupić się na tym żeby wygrać dzisiejszą walkę. 
____________________________________________

Nooo więc jak widziecie o to rozdział 18.
WRESZCIE SIĘ DOCZEKALIŚCIE :D
mam nadzieję że wam się spodoba i będziecie komentować
jak bardzo za tym tęskniliście.
Pewnie macie dużo pytań coś was interesuje mniej,
coś bardziej.. Ale dowiecie się wszystkiego już
niedługo za pewne.
jestem TAKA szczęśliwa że aż 16 osób chcę żebym pisała dalej :D
JEZU :D

BTW. wpadłam na pomysł żeby dedykować rozdziały.
Jeżeli spodoba mi się wasz komentarz pod postem
najbardziej, to do was właśnie pójdzie dedykacja, tylko
Anonimy niech się podpiszą, jeżeli chciałyby takową dostać.
Jak podoba wam się pomysł? Zaczynamy od następnego rozdziału?


6 komentarzy:

  1. Świetne,, czekam na nexta:D

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny rozdział czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny kocham to opowiadanie !!! ♥♥♥ :* /Kicia<3

    OdpowiedzUsuń
  4. o rany, nareszcie! :)) już myślałam, że o nas zapomniałaś... :(
    ale ważne, że już jesteś i dla nas piszesz. moja radość nie ma końca!
    tak.. mam masę pytań, ale wierzę, że wszystko niedługo się wyjaśni dlatego nie będę Cię nimi zamęczała... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. boże, ja myślałam że umrę moja ukochana blogerka zwiała na tak długo myślałam że już nie powrócisz nas zostawisz kiedy tylko mogłam zaglądałam tu i sprawdzałam czy już dodałaś rozdział i już myślałam że zwariuję aż tu nagle ostatnio zobaczyłam że dodałaś i tak się jarałam że żal ale niestety dopiero teraz mogłam to przeczytać jesteś najuulubieńszą moją blogerką loffciam pozdrawiam i ściskam gorąco do następnego oby jak najszybciej :*
    aNaa

    OdpowiedzUsuń