**Harry**
Spędziłem u Jazmin dobry tydzień, zanim gdziekolwiek mogłem się ruszyć. Cały czas była przy mnie i opiekowała się mną bo nie mogłem chodzić. Czułem się jak niepełnosprawny. Jednak byłem jej wdzięczny że mnie przygarnęła wtedy, kiedy nie było ze mną najlepiej. Poznaliśmy się bliżej, chociaż nadal nie wiem co jest w niej takiego, że chcę ją zatrzymać przy sobie. Jedynym problemem był Zayn. Trudno było z nim mieszkać pod jednym dachem, aż miałem ochotę mu coś zrobić, by przestał szczerzyć ten swój ryj w moją stronę.
-Mogę Cię o coś spytać?- Siedzieliśmy z Jazmin na kanapie w dużym pokoju i oglądaliśmy jakiś film, który leciał w TV. Przysunąłem ją bliżej siebie gdy obejmowałem ją ramieniem. Skinąłem głową i patrzyłem na nią cierpliwie. Próbowałem odnaleźć jej wzrok ale nie spojrzała na mnie ani razu. - Chcę żebyś mi powiedział kim byli ci faceci, których spotkaliśmy wtedy na dachu..- Zaczęła mówić. Westchnąłem głęboko i poluźniłem uścisk, w którym ją trzymałem. Co mam jej powiedzieć? Oh Jaz, to tylko faceci, którzy mnie nienawidzą i zrobią wszystko bym cierpiał. Tak to genialny pomysł. Muszę jej kiedyś powiedzieć czym tak na prawdę się zajmuję. Tylko nie wiem czy to odpowiedni moment. Boje się że ucieknie dopóki nie przywykła do mnie i do mojej obecności. Wolałbym poczekać. Co wpadło jej do głowy by teraz dowiedzieć się kim oni byli. Spuściłem głowę w dół, tym razem to ja unikałem jej wzroku.
-Pracujemy razem. Tylko nie przepadamy za sobą.- Powiedziałem rzecz oczywistą, mając nadzieję że wystarczy jej tylko ta wiadomość. Myliłem się, chciała wiedzieć więcej.
-Pracujecie?- Spytała lekko drżącym głosem. Odwróciłem głowę w jej stronę. Czułem że pomału zaczyna wyślizgiwać się z mojego objęcia. Nie pozwoliłem jej na to. Przysunąłem ją z powrotem blisko siebie i przytwierdziłem nasze ciała do siebie. Skinąłem głową. -Pracujecie gdzie? - Dokończyła. Trzymałem buzię na kłódkę. Udawałem że nie usłyszałem, zignorowałem ją. - Harry.- Zatopiła twarz, pomiędzy linią mojej szczęki a ramieniem, tak że czułem ciepłe powietrze które wydychała. Wiedziała że nie chce o tym mówić.
-Jaz, ja.. ja nie mogę ci powiedzieć gdzie pracuje.
-Dlaczego? - Nie przestawała pytać. Denerwowałem się. Czemu tak bardzo chciała to wiedzieć? Zmieni to jej życie?
-Nie mogę Jaz. Nie mogę ci nic powiedzieć. Jeżeli ci powiem, będziesz w niebezpieczeństwie. Nie chce żeby coś ci się stało. - Wstałem z kanapy, cały się trzęsąc. Zakończyłem temat. Nie powiem jej nic o mojej pracy, nie narażę jej. Poszedłem do kuchni i oparłem się o blat zaciskając pięści. Słyszałem małe kroczki, które mnie śledzą. Zaraz potem poczułem jej małe rączki wsuwające się za mnie by mnie objąć. Uspokajała mnie w każdym możliwym tego słowa znaczeniu.
-Mogę Cię o coś spytać?- Siedzieliśmy z Jazmin na kanapie w dużym pokoju i oglądaliśmy jakiś film, który leciał w TV. Przysunąłem ją bliżej siebie gdy obejmowałem ją ramieniem. Skinąłem głową i patrzyłem na nią cierpliwie. Próbowałem odnaleźć jej wzrok ale nie spojrzała na mnie ani razu. - Chcę żebyś mi powiedział kim byli ci faceci, których spotkaliśmy wtedy na dachu..- Zaczęła mówić. Westchnąłem głęboko i poluźniłem uścisk, w którym ją trzymałem. Co mam jej powiedzieć? Oh Jaz, to tylko faceci, którzy mnie nienawidzą i zrobią wszystko bym cierpiał. Tak to genialny pomysł. Muszę jej kiedyś powiedzieć czym tak na prawdę się zajmuję. Tylko nie wiem czy to odpowiedni moment. Boje się że ucieknie dopóki nie przywykła do mnie i do mojej obecności. Wolałbym poczekać. Co wpadło jej do głowy by teraz dowiedzieć się kim oni byli. Spuściłem głowę w dół, tym razem to ja unikałem jej wzroku.
-Pracujemy razem. Tylko nie przepadamy za sobą.- Powiedziałem rzecz oczywistą, mając nadzieję że wystarczy jej tylko ta wiadomość. Myliłem się, chciała wiedzieć więcej.
-Pracujecie?- Spytała lekko drżącym głosem. Odwróciłem głowę w jej stronę. Czułem że pomału zaczyna wyślizgiwać się z mojego objęcia. Nie pozwoliłem jej na to. Przysunąłem ją z powrotem blisko siebie i przytwierdziłem nasze ciała do siebie. Skinąłem głową. -Pracujecie gdzie? - Dokończyła. Trzymałem buzię na kłódkę. Udawałem że nie usłyszałem, zignorowałem ją. - Harry.- Zatopiła twarz, pomiędzy linią mojej szczęki a ramieniem, tak że czułem ciepłe powietrze które wydychała. Wiedziała że nie chce o tym mówić.
-Jaz, ja.. ja nie mogę ci powiedzieć gdzie pracuje.
-Dlaczego? - Nie przestawała pytać. Denerwowałem się. Czemu tak bardzo chciała to wiedzieć? Zmieni to jej życie?
-Nie mogę Jaz. Nie mogę ci nic powiedzieć. Jeżeli ci powiem, będziesz w niebezpieczeństwie. Nie chce żeby coś ci się stało. - Wstałem z kanapy, cały się trzęsąc. Zakończyłem temat. Nie powiem jej nic o mojej pracy, nie narażę jej. Poszedłem do kuchni i oparłem się o blat zaciskając pięści. Słyszałem małe kroczki, które mnie śledzą. Zaraz potem poczułem jej małe rączki wsuwające się za mnie by mnie objąć. Uspokajała mnie w każdym możliwym tego słowa znaczeniu.
-Harry nic mi nie bedzie. - znów próbowała zacząć. Czułem jak moje ciało drętwieje. Musiałem się rozluźnić. Przymknąłem oczy i starałem się głęboko oddychać. By tylko przestała pytać. Czemu nie mogła zrozumieć że nie moge jej powiedzieć? Nie teraz. Próbowała odwrócić mnie przodem do siebie ale miała za mało siły by to zrobić. Byłem duzo większy od niej.
-Nie będę ryzykował. Nic nie może ci się przeze mnie stać rozumiesz? Nie pozwolę na to. - krew krążyła w moich żyłach szybciej. Uspokuj się Styles w tej chwili! Nie możesz jej przestraszyć. Proszę opanuj się!
-Harry ale ja umiem o siebie zadbać.- To jak próbowała wyciągnąć ze mnie cokolwiek, jeszcze bardziej mną wstrząsnęło. Tak bardzo chciałbym jej powiedzieć. Nie mogę. Ucieknie ode mnie gdy się dowie. Moja praca była jedną z najokropniejszych. Cierpiały w niej niewinne osoby. Brzydziłem się siebie, że robie coś takiego. Panowała cisza pomiędzy nami, aż Jaz znów nie postanowiła zabrać głosu.
- I tak się dowiem Harry. - jej ręce opuściły moje ciało. Czułem jakby spokój którym mnie obdarzała mnie opuścił, nie wytrzymałem. Czemu muszę być takim kretynem.
-Nie Jaz! Przestań w końcu o to pytać! Nie dowiesz się! Nie dopóki z tym nie skończę! - Kiedy zacznę krzyczeć trudno jest mi się opanować. Przewróciłem krzesło stojące mi na drodze by tylko rozładować emocje. Widziałem jak przez oczy Jazmin przelewa się strach, lecz mimo to stała nie wzruszona. Bała się ale starała się wyglądać normalnie. Stałem przed nią cieżko oddychając. Usłyszałem głośne kroki biegnące w naszą stronę. Nie myliłem się myśląc ze Zayn usłyszał moje wrzaski. Sekundę później wparował przez drzwi do kuchni i odepchnął mnie w tył za ramie. Moje pięści zacisnęły się mocniej. Zayn stanął zasłaniając swoim ciałem postać dziewczyny. Widziałem tylko odrobine jej włosów wystających zza niego.
-Opanuj sie! - Krzyknął do mnie. Wiedziałem że muszę go posłuchać. Wyprostowałem się i rozluźniłem rece. Powoli oddychałem. Zamknąłem oczy i uspokoiłem się. Westchnałem głęboko. Zacząłem iść w strone dziewczyny która nadal nie podniosła na mnie wzroku. Co ja narobiłem. Gdy dzielił mnie od niej metr Zayn znów zagrodzili mi drogę. Starałem się nadal być spokojnym.
- puść mnie do niej. - zwróciłem się do niego chcąc przytulić Jazmin i powiedzieć jej jak bardzo jest mi przykro i głupio że na nią nakrzyczałem. Nie moge tak reagować. Ona była poprostu ciekawa co nie jest dziwne jeżeli chce się ze mną spotykać a ja z nią. Co mi odbiło.
-Nie stary, idź do domu już się tu nasiedziałeś. - Rozumiałem że Zayn był na mnie wściekły. Nasze relacje troche się poprawiły. Dzięki Jazmin oczywiście. Tylko dla niej nie rozkwasiłem jeszcze jej bratu nosa. Zwiesiłem głowę w dół.
-Tylko się pożegnam. - próbowałem wyminąć go jeszcze raz ale znów mi nie pozwolił do niej dotrzeć. Zacisnąłem lekko jedna pięść. Czułem jak paznokcie wnikają mi pod skórę.
-Zayn- Na moje szczęście Jaz zareagowała. Położyła rękę na jego ramieniu. Przypatrywałem się jak jej brat zmienia od razu swoje nastawienie. Rysy jego twarzy złagodniały od razu gdy na nią spojrzał. Na jego policzkach pojawiły sie lekkie rumieńce. Widać nie tylko na mnie ta dziewczyna działała kojąco. Zayn rownież sie przy niej zmieniał. Widać było jak jego wszystkie mięśnie sie rozluźniają. -dziękuje, już wszystko w porządku. Zostaw nas na chwile samych.- Poprosiła go i wreszcie na mnie spojrzała. Lecz nie tak jakbym chciał. Była zła na mnie, że tak wybuchłem. -Idź.- Zwróciła sie jeszcze do niego popychając go lekko w strone drzwi. Wyszedł.
-Co ty sobie myślisz? - Teraz to ona podeszła do mnie i stanęła równo ze mną. Nasze ciała dotykały sie ze sobą i poruszały w tym samym rytmie kiedy oddychaliśmy. Nie mogłem sie powstrzymać od uśmiechu który cisną mi sie na twarz. Była na mnie zła. Ale i tak nie potrafiła trzymać sie zdala ode mnie. -Obiecaj że wiecej tak nie zrobisz. Zayn nie jest dwa razy taki miły.- Położyła głowę na moim torsie. Objąłem ją ramionami i zakołysałem nami, dopóki nie przytuliła mnie też.
-Nigdy wiecej nie zachowam się w ten sposób. Nigdy wiecej nie podniósę na ciebie głosu. Obiecuje.- Byłem stu procentowo pewny swoich słów. Nigdy jeszcze nie złamałem obietnicy którą komuś złożyłem. A tej którą składam jej bede pilnował jak ognia.
- Nie chce żebyś już szedł...ale - Przytuliła mnie mocniej, a jej głos lekko zadrżał. Usmiechnąłem się lekko zanim Dokończyłem za nią.
-Ale Zayn mnie zabije jeżeli zostanę.- Wiedziałem że chodzi o niego. Nie trudno było sie domyśleć. Oh Harry jesteś tak inteligentny. Odchyliła głowę w tył. Wykorzystałem okazje kiedy jej usta były tak blisko moich i pocałowałem ją smakując, każdego ich milimetra. Położyłem rękę na jej policzku i cmoknąłem je jeszcze raz.
Poszliśmy razem do jej pokoju, pomogła pozbierać mi wszystkie rzeczy które leżały już u niej przez tydzień. Czułem wzrok Zayna jak obserwuje nas zza drzwi. Uśmiechałem się bezczelnie i dotykałem co jakiś czas dziewczynę. Nie wytrzymał długo bo gdy wszystko było spakowane Odwróciłem sie ale juz go tam nie było. Wstałem jednocześnie z Jaz.
-Jesteś okropny. - Zażartowała wiedząc co przed chwilą robiłem. Zasmiałem się głośno i przycisnąłem swoje biodra do jej trzymając na nich rece, aż z jej ust wydobył się cichy jęk. Którego tak dawno nie słyszałem. Pochyliłem się i zatopiłem usta w jej szyi.
-Jestem okropny?- Spytałem wysychając ciepłe powietrze gdy próbowała wydostać sie z mojego uścisku. Na marne. Wtedy chciałem mieć ja jeszcze bliżej. -Dla ciebie też jestem okropny?- Spytałem. Znów cicho jęknęła. Nie czekałem na odpowiedz. Rzuciłem sie z nią na łóżko przykrywając ja całym ciałem i opierając rece po obu stronach jej głowy. Nadal nie odezwała sie słowem. Odsunąłem jej ramiączko w dół. Zwisało teraz na jej ramieniu. Nie ruszała się. Czego nie zrobi chce mieć ją coraz mocniej. To jest okropne! Co ona mi robi! - Jesteś piękna. - Wyszeptałem w końcu. Tym razem to ona zrobiła ruch. Poruszyła podemną biodrami. Poczułem dziwne uczucie w brzuchu. Pocałowałem ją tak jakby miało nie być jutra. Przyczepiła się do mnie kładąc rece na moich plecach i delikatnie je drapiąc. Wszystko byłoby idealnie.
- Wypad!- Dopóki do pokoju nie wparował Zayn i nie odciągnął mnie od dziewczyny. Zdążyłem jedynie złapać swoją torbę zanim wyrzucił mnie z pokoju , a potem szedł za mną aż do drzwi. Jaz została w pokoju.
-Odezwę się później!- Krzyknąłem zanim wyrzucił mnie z domu zatrzaskując za mną drzwi. Zaśmiałem się widząc jego wściekłość. Niestety ale bedzie musiał się przyzwyczaić. Chce zatrzymać Jaz jak najdłużej przy sobie. Dopóki mi na to pozwoli. Bedzie moja i zrobię dla niej wszystko. Stałem przez dłuższy czas pod drzwiami, gdy nagle mój telefon zadzwonił. Wyjąłem go z kieszeni. Wiedziałem ze to Louis więc nawet nie spojrzałem na wyświetlacz.
-Halo. Louis co się znów stało?
-Przyjedź do mnie z Jazmin koło 22. Jest impreza.- Po tych słowach się rozłączył. Skoro tak to przyjde. Jak wrócę dam znać Jaz. Już nie bede robił tego przy Zaynie. Ruszyłem w strone domu. Tak dawno nie poruszałem się nigdzie bez motoru czy samochodu. Jednak wciąż znałem rożne przejścia i skróty. Niedługo zajęła mi podróż do domu. Tylko wszedłem do środka. Rzuciłem wszystko i pobiegłem wziąć prysznic. Stałem polewając się gorącą wodą. Wezmę dziś Jaz do siebie. Wszystko przygotuje. Bedzie tak jak tydzień temu. Rano zrobię jej śniadanie do łóżka. Chce żeby poczuła jak o nią dbam. Jeszcze nigdy tak się nie zachowywałem. Dziewczyny były dla mnie zabawkami które wyrzucałem gdy tylko mi się znudziły. Ona nie była jak inne. Była podobna do mnie. Miała cos co zawsze chciałem mieć chociaż jeszcze nie wiem co to takiego jest. Muszę sie tylko pozbyć tych skurwysynów. Którzy mnie pobili. Na samą myśl krew szaleje w moich żyłach. Dam im trochę luzu. Ale nie zapomną o mnie. Pożałują że kiedykolwiek ze mną zadarli. Mam w dupie umowę z szefem. Skoro oni mogą tak postępować ja tez nie bede się chamować. Powoli mogą zacząć żegnać się z córkami. Zostaną sami, tak jak ja byłem sam przez tyle lat, właśnie przez nich. Może czegoś się nauczą.
__________________________________
Jeżeli sa jakieś błędy to przepraszam
ale pisze na telefonie bo jestem na wsi
I nie wzięłam komputera bo i tak tu nie
ma internrtu xd
Harry jaki zły hoho :o
Widać Jaz nie dowie sie tak szybko gdzie
pracuje Harry.. No, a wy możecie sie troszkę domyślać.
Dedykacja: Jessica69 witaj! Cieszę się że zakochałaś się w tym opowiadaniu i mam nadzieję że nie znudzi ci się! Wyjaśnienie co do zdjęć będzie, już niedługo! Rozdział dla Ciebie!
next: 4.01 (sobota)
20 komentarzy i dodam rozdział szybciej ;) UDAŁO WAM SIE JAK POPROSIŁAM O 15! Da sie? Da! Dziękuje za wszystkie komentarze! Jesteście cudowni! Bardzo dodajecie mi motywacji <3
Najlepszy komentarz dostaje dedykacje w kolejnym rozdziale! (Anonimy podpisują się ;))
Dziękuje za dedykacje i coś czuje, że za szybko mi się nie znudzi :D
OdpowiedzUsuńTak szybko mnie się nie pozbędziesz :) I jak tu się nie zakochać w tym opowiadaniu. Oh zły Harry, nie mogę się doczekać zboczonego rozdziału jak będzie :) wiem jestem zboczona :D Nie mogę się doczekać na następny <3 kocham i czekam
nie ma za co ;)
Usuńależ ja nie chcę się Ciebie pozbywać! :o zostań jak najdłużej! <3
hahahhaa <3
Haha..fajny kom. Już cię kocham xX LOLz ;3
Usuńwspaniały rozdział, i te emocje, które kierują Harrym wobec Jazz widać, że dziewczyna namieszała mu w głowie i że bd w stanie zrobić wszystko byle jej nie stracić suuuper jestem przeszczęśliwa z tego rozdziału i już nie mg doczekać się następnego :*
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, i te emocje, które kierują Harrym wobec Jazz widać, że dziewczyna namieszała mu w głowie i że bd w stanie zrobić wszystko byle jej nie stracić suuuper jestem przeszczęśliwa z tego rozdziału i już nie mg doczekać się następnego :*
Usuń( )
przepraszam przez przypadek dwa razy wkleiłam komentarz przepraszam naprawdę najmocniej eva
Usuńnic się nie stało haha <3
Usuńjeju cieszę się tak bardzo że się podoba!
a tak na początek.. jak święta? :)
OdpowiedzUsuńrozdział jest bardzo tajemniczy i trochę mnie to denerwuje bo myślałam, że tajemnice mamy za sobą. ale nieważne. jestem cierpliwa. poczekam.
niesamowicie opisujesz uczucia i w ogóle jesteś wspaniała!
czekam z niecierpliwością na następny. xoxo
ah te tajemnice ;) spokojnie wszystko się wyjaśni!
Usuńbardzo dziękuję!
Zostałaś nominowana do Liebster Award ;-) Szczegóły znajdziesz tu:
OdpowiedzUsuńhttp://midnight-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/2013/12/liebster-award.html
PS. Rozdział cudny ;)
jdsklfjdflkds cudny rozdział <3 nie mogę się doczekać nexta :****
OdpowiedzUsuńCudo *o* Next :*
OdpowiedzUsuńBoski rozdział<3 czekam na następny :)) ;*
OdpowiedzUsuńcuuuuuuuuuuuuuuuuuudo
OdpowiedzUsuńgenialny! zycze weny!
OdpowiedzUsuńawwww nie moge sie doczekac nn!
OdpowiedzUsuńrozdzial oszalamiajacy! szczesliwego nowego roku zycze!
OdpowiedzUsuńSuper świetny i wg jhggdtdgfgnfgdhg szybko potrzebuje następnej dawki opowiadania hahahahhahaha :**
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz oby tak dalej <3
OdpowiedzUsuńZakochała się w tym jak piszesz :-)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny nie mogę się doczekać!! <3
OdpowiedzUsuń