Nie odzywałam się przez całą drogę do mieszkania Harrego, nie miałam jak na razie, tematów do rozmów i nie chciałam tego robić.. Chłopak najwyraźniej też też. Tylko czasami mruczał coś do Louisa, żeby się zamknął. Louis jest strasznie podobny do Ali, mówi tak samo dużo jak ona. Pod tym względem na pewno do siebie pasują, przynajmniej na ich spotkaniach nigdy nie będzie cicho bo buzia im się nie zamyka. Cały czas mówił o tym jak bardzo chciałby sobie kupić motor, bo ma dość jeżdżenia samochodami, podobno są duże i bardzo nie wygodne (nie wiem o co mu chodziło), no i trudno je gdzieś zostawić, a z motorem nie ma takiego problemu. Tylko nie ma na razie pieniędzy na jakiś dobry, a nie chce od nikogo pożyczać bo nie będzie miał z czego potem oddać. Mogłabym mu je po prostu dać, może złożyć się z Ali na jakiś prezent urodzinowy czy coś, żeby kupił ten motor, ale mam zostawione na studia, no i w przyszłym roku wracam do szkoły, by "edukować się dalej". No ale nie ważne.
Macie tak czasami, że czujecie się jakbyście były w filmie? No wiecie.. Jedziecie samochodem, pada deszcz (co z tego że nie padał teraz), jest ciemno i mijacie dużo świateł, patrzycie się w szybę z zamyśleniem i udajecie że nic innego was nie obchodzi. Po prostu gracie swoją rolę.
Tak właśnie się czułam gdy jechałam z nimi samochodem. Na szczęście już dojechaliśmy. Nie mogę uwierzyć, że jestem u Harrego pierwszy raz od tych dwóch miesięcy kiedy go spotkałam. W dodatku w tak beznadziejnej sytuacji w jakiej teraz jesteśmy. Zatrzymaliśmy się pod ładną, niską, dwu piętrową kamienicą. Nie czekałam, aż chłopak wysiądzie i otworzy mi drzwi. Zrobiłam to sama. Spojrzałam w górę na budynek. Był na prawdę ładny. I czemu tak bardzo ciekawiło mnie jak wszystko wygląda w środku?
Poczułam rękę na moich plecach, która lekko popychała mnie do przodu. Weszliśmy do budynku. Był mały korytarz, po lewej i prawej były kolejne drzwi no i na wprost schody na górę. Harry cały czas trzymał moje biodra gdy wchodziliśmy na górę. Zachowuje się jakbym była jakąś sierotą i nie umiała normalnie chodzić. Próbuje mi się przypodobać, że tak się o mnie troszczy ha? Rozumiem.
-Rozgość się.- Powiedział gdy weszliśmy do środka jego mieszkania. Nie było duże. Od razu po lewej byłą kuchnia razem z jadalnią i ściana z łukiem przez który widać było salon. Weszłam do niego gdy chłopcy rozbierali się w przejściu i o czymś zacięcie dyskutowali, ale nie chciało mi się ich słuchać wolałam pooglądać mieszkanie. Drzwi od dwóch pokoi były zamknięte i głupio było mi je otworzyć. No trudno. Usiadłam na kanapie podciągając kolana pod brodę i poprawiając apaszkę która trzymała moje włosy jak opaska.
-Chcesz herbatę?- Usłyszałam głos chłopaka dobiegający z kuchni.
-Chcę.- Odkrzyknęłam. Chwilę później Louis usiadł zaraz obok mnie.
-Nie miałaś czasu żeby się przyzwoicie ubrać?- Spytał. No co za cham.
-Nie Louis nie miałam.- Powiedziałam śmiejąc się cicho i bawiąc się puszystymi skarpetkami.
-Chociaż skarpetki i spodnie mogłaś zmienić, bo wyglądasz jak..
-Nie kończ.- wyprzedziłam go. No kurde to nie moja wina. Miałam 5 minut żeby wymknąć się z domu. No i nie obchodzi mnie jak teraz wyglądam. Mamy tylko rozmawiać. Mogłabym równie dobrze mieć garnek na głowie. Co mnie to obchodzi, a ich tym bardziej. Tak przynajmniej jest mi wygodnie, nie muszę zawsze wyglądać jak księżniczka.
Harry dość szybko przyszedł do nas trzymając w rękach kubki z herbatą. Wręczył mi jeden z nich. Obserwowałam jak patrzy na Louisa wyjdź-stąd-bo-przeszkadzasz i właśnie w tym momencie chłopak zaczął wstawać ale złapałam go za kolano i nie pozwoliłam na to, sprawiając że znów klepnął obok.
-Możemy zostać sami?- Spytał.
-Jak Louis wychodzi to ja też.- Odpowiedziałam. Harry westchnął głęboko, a Louis wzruszył tylko ramionami. Przez następne trzy minuty chłopcy mierzyli się wzrokiem i dawali jakieś nieludzkie sygnały zanim Louis wyciągnął z kieszeni telefon i słuchawki by odciąć się od nas. Przyjaciele.. taaaak.. właśnie tak. Widać że wszystko sobie mówią. Gdy tylko Harry usłyszał cichy dźwięk wydobywający się z słuchawek od razu zaczął mówić.
-Jaz ja.. przepraszam. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem powiedzieć ci gdzie pracuje. Tylko.. to było dla mnie trudne. Wstydzę się tego co robię, no i nie chciałem żebyś się mnie bała.
-I dlatego dowiedziałam się tego od twojego przyjaciela, a nie od ciebie? To nie pomogło, boję się tak czy siak. - Chłopak spojrzał na mnie, jakbym właśnie wbiła mu kołek w serce, a jego oczy jakby napuchły.
-Nie bój się mnie. Nigdy nie pozwoliłbym by coś się tobie stało.- Spuściłam głowę w dół. Nie ważne. To on mnie okłamywał, to on mnie zranił, nikt inny tylko on.
-Posłuchaj Jaz.- Chłopak odstawił swoją herbatę na stolik stojący obok kanapy i klęknął przede mną kładąc swoje ręce na moich kolanach, prosząc bym usiadła inaczej. Skrzyżowałam nogi i pozwoliłam mu by przysunął się do mnie bliżej. Chcę go wysłuchać zanim powiem mu, że czuję się oszukana.
-To nie jest tak że ja chcę to robić. Ja muszę bo..
-MUSISZ?!- Wyśmiałam go. To nie było zamierzone, śmiech sam wydobył się z moich ust. - Jak to musisz!? Powiedz mi jeszcze, że nie masz wyboru, lub nie miałeś gdy w to wchodziłeś. - Śmiałam się, gdy chłopak patrzył na mnie jakby wszystko co właśnie powiedziałam było prawdą. Ochłonęłam biorąc dwa głębokie wdechy. -Przepraszam. Ale dla mnie jest to nierealne. Zawsze jest jakieś wyjście. - Dokończyłam łagodniejszym tonem, widząc jak walczy sam ze sobą, gdy łzy zaczęły kręcić się w kącikach jego oczu.
-Ja.. ja nie miałem wyboru Jaz. To zaczęło się gdy byłem mały, gdy miałem 14 lat i nie miałem na nic wpływu. - Z kącików jego oczu zaczęły lecieć łzy. Gdy widzisz chłopaka, który płaczę klęcząc przed tobą co takiego czujesz? Osobiście mi serce się krajało. To co mówił.. 14 lat?! Odstawiłam kubek na ten sam stolik co Harry i starłam opuszkami kciuków mokre ścieżki na jego policzkach.
-Powiedz mi.- Chciałam żeby mówił dalej. Chciałam żeby powiedział mi wszystko. Żeby nie miał przede mną takich tajemnic. Spojrzał na mnie wciąż szklanymi oczami. Zaraz i ja się rozpłaczę.
-Oni..- westchnął głęboko - Oni porwali wtedy moją siostrę i mamę.- Zasłoniłam twarz dłońmi z przerażenia. Harry mówił dalej bardziej drżącym głosem, i kolejne łzy spływały po jego policzkach.
-Mój ojciec zawarł wtedy z nimi "umowę". Oddali nam je z powrotem do domu, tylko pod jednym warunkiem. Nikt nie dowie się o istnieniu ich "działalności", a ojciec będzie pracował dla nich tak długo jak będzie mógł. Potem miała przyjść moja kolej. Jeżeli coś poszłoby nie tak, już nigdy byśmy ich nie ujrzeli. - Nie mogłam uwierzyć w to co mówił. Nie mogłam wyobrazić sobie tego wszystkiego. Nawet nie to że nie mogłam. Ja nie chciałam tego robić. Nie chciałam widzieć małego chłopczyka przechodzącego przez to wszystko bez mamy obok siebie. Harry się rozpłakał i położył głowę na moich nogach gdy ja układałam sobie wszystko w głowie. Dlaczego ludzie na tym świecie są tak okrutni!? Kto by pomyślał, że osoby które mają swoją własną rodzinę mogłyby krzywdzić innych w taki sposób!? Było mi tak strasznie żal Harrego. Położyłam rękę na karku chłopaka i uniosłam jego głowę lekko do góry. Miał zamknięte oczy i powstrzymywał się od płaczu. Jego ręce z kolan przeniosły się na moje plecy gdy przytuliłam go mocno to siebie.
-Muszę to robić bo inaczej je stracę. - Drżał w moim objęciu. Cały się trząsł.
-Shhh.. Już dobrze Harry. Wszystko jest w porządku. Nikogo nie stracisz. - Mówiłam do niego szeptem by jakoś go uspokoić. Oddychał coraz bardziej spokojnie i miarowo. Odchylił się ode mnie cały czas patrząc w moje oczy. Przez jego oczy przeleciała iskierka, za którą tak bardzo tęskniłam.
-Tracę ciebie.- Ciebie.. Jego słowa tak bardzo na mnie wpływały. Gdy powiedział mi to wszystko, dlaczego to robi. Udowodnił, że jest w porządku. Troszczy się o swoją rodzinę, jest dla niego najważniejsza. Tak bardzo bał się kogoś stracić. Nie był już taki sam gdy spotkałam go po raz pierwszy. Miał w sobie cząstkę której wszyscy się bali i obdarzali go szacunkiem. Ale dla mnie był uroczy i kochany. Nie mogłam zrozumieć tego ile przeszedł. Harry chwycił moją dłoń i przyłożył sobie do klatki piersiowej. Czułam jak szybko biję jego serce. Nadawało swój własny rytm. A przez niego moje biło bardzo podobnie.
-To ze mną robisz.- Szepnął, w moją stronę. Uśmiechnęłam się delikatnie. Co ja pieprze. Cofam wszystkie złe rzeczy które powiedziałam na jego temat. Ja go nie nienawidzę. Kocham go, szaleję za nim i chcę go tylko dla siebie. Spuściłam nogi w dół po obu jego stronach i chwyciłam w obie pięści materiał jego koszulki przyciągając go do siebie. Pocałowałam go. Tak tęskniłam za smakiem jego ust. Jak mogłam wytrzymać bez nich aż trzy dni. Jak mogłam wytrzymać bez niego te trzy dni. Nigdy więcej nie chcę się z nim rozstawać. Chcę żeby był przy mnie cały czas, nawet jeśli zacznie mi to przeszkadzać, to będę kłamać. Harry wstał pomału i zaczął wdrapywać się pomiędzy mnie a Louisa wypychając go z kanapy bez odrywania się ode mnie. Słyszałam tylko jak Louis huknął o podłogę, ale żadne z nas za bardzo nie przejęło się tym faktem. Harry obrócił nas i znalazł się nade mną na kanapie gdy leżałam na plecach. Przyciągałam go do siebie za materiał jego koszulki.
-Ja tu jestem. Pamiętasz Jaz? Kazałaś mi zostać.- Chłopak z podłogi się odezwał. Zatrzymaliśmy się z Harrym na chwilę.
-Wypad stąd Louis. Kluczyki masz na blacie w kuchni.- Zanim zdążyłam grzecznie podziękować za jego towarzystwo chłopak wyrzucił go z domu w mniej miły sposób. Zaśmiałam się i znów przyciągnęłam Harrego za materiał. Smakował tak dobrze. Czułam się taka mała w jego ramionach i gdy jego duże ręce wślizgiwały się pod moja koszulkę. Chce go tak na zawsze, proszę?
_______________________________________________________
ojej :c
nie skomentuje tego :)
Dziękuję za wszystkie komentarze! za wszystkie głosy! i za wszystkie wyświetlenia na blogu!
Bardzo wszystkim dziękuję z całego serca!
Co do rozdziału : JAK WAM SIĘ PODOBA? CO WGL MYŚLICIE?
next: 1.02.2014 (oh jak miło wypadło hahaha - if you know what i mean)
Było 20 kom. ale niestety nie szybciej, i tak dziękuję!
Jeszcze raz?
Dedykacja: Anastasia Willdson - 1.Nie poddam się obiecuję,
że będę pisać tak długo ile ktoś będzie czytał :)
2. JEJKU! MAM 1/4 SERCA! Czuję się zaszczycona!
Jesteś wspaniała i bardzo poprawiłaś mi humor swoim komentarzem!
STRASZNIE STRASZNIE STRASZNIEE
3.Dziękuję, że czytasz i tak Ci się podoba. Nie wiesz jak mi miło!
Dziękuję za wszystkie komentarze! WIELKI UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY!
Najlepszy komentarz dostanie dedykację w kolejnym rozdziale.
(Anonimy się podpisują :))
Wspaniały po prostu rewelacja kiedy next? Nie mogę się doczekać. Najlepszy blog jaki czytałam. Masz talent dziewczyno. Rzycze weny i proszę o next szybciej niż 1.02 czyli w Harrr'ego urodziny :* Pisz dalej bo po prostu najlepszy :)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za dedykację zwłaszcza, że to już moja druga, którą tutaj dostałam niemniej jednak czuję się zaszczycona, że doceniasz to co piszę i że w jakiś sposób docierają do cb te moje drobne wypociny, cóż mg powiedzieć jestem przeszczęśliwa z tego rozdziału i z tego że te drobne nieporozumienia pomiędzy Hazzem a Jazmin się w końcu wyjaśniły i cieszę się, że mogłam poprawić ci humor poprzednim komentarzem, ale naprawdę zależy mi abyś jeszcze pozostała na tym blogu na długi,długi,długi,długi,długi,długi naprawdę dłuuuuuuugi czas bo ja wiem że bd takie dni że akurat w dniu dodania nie bd mnie w domu bo gdzieś wyjadę i nie bd w stanie dodać tego komentarza ale na pewno jeśli zobaczę że już dodałaś next to szybko to naprawię, nwm co mg tu jeszcze napisać ? okej, okej już się tak nie rozpisuje czekam na następny z ogromną wielgaśną jak fala tsunami, jak góra Mount Everest niecierpliwością i życzę weny w pisaniu ściskam i pozdrawiam gorąco :) loffciam do następnego :*
OdpowiedzUsuńKilka dni temu znalazłam tego bloga i od razu zaczęłam czytać, już po pierwszym rozdziale zaczęłam kochać twoje ff. Jest świetne wszystko w nim mi się tak bardzo podoba. Umiesz napisać to co bohaterowie czują. Jak przeczytałam wszystkie rozdziały to nie umiałam usiedzieć na miejscu ciągle gdzieś latałam tylko żeby zabić czas i żeby nadszedł dzień dzisiejszy. Dzisiaj to wgl. cały dzień gadałam tylko o tym że dodasz kolejny rozdział. Kocham ten fanfic i kocham Ciebie. Pisz dalej takie wspaniałe ff. Czekam na cd z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. xx
ten rozdział był jednym z piękniejszych, chyba mój ulubiony.
OdpowiedzUsuńa teraz Mała! masz mi tu przyrzec, że nigdy przenigdy nie przestaniesz pisać! Z rączką na serduszku :) Jesteś zbyt genialna!
Przepraszam, że nie komentuję wszystkich Twoich rozdziałów, ale czasem po prostu nie mam na to czasu. Zaręczam jednak, że czytam je wszystkie z wielkim uśmiechem na twarzy. :)
Ściskam cię mocno!
xoxoxo
Ojej *.* Jaki cudowny rozdział ♥ Jest taki słodki i smutny za razem :))) Bardzo dziękuję, ze chce Ci się to pisać i kontynuować fan fiction. Świetnie piszesz x
OdpowiedzUsuńps. hahah rozdział w moje urodziny, dzięki xx
pozdrawiam xoxo
hehe jaka ona zadziorna no i bardzo dobrze nie trzeba tak wybaczać od razu ale jak juz się jasno określił to było piekne jak go przytulila i wgl pozdrawiam i czekam na nastepny eva
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę wielki talent:) Podziwiam go:)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to jest taki wspaniały z uczuciami i no normalnie nie da się tego opisać hehe<3
Czekam z niecierpliwością na next
Na prawdę fantastyczny rozdział! Chyba zacznę czytać regularnie twojego bloga, tym czasem zapraszam też do siebie i liczę na choć jeden, króciutki komentarz x http://i-and-five-boys.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńwow jestem pod wrażeniem, że sobie wszystko przebaczyli i że tak cudownie zmiękła przy nim kiedy jej wyjawił całą prawdę oby doszło do gorącej sceny "69" :Dddd taa wiem zboczuch, ze mnie, ściskam cię gorące i liczę na następny rozdział z "69" hehe loffciam cię <333
OdpowiedzUsuńSerless