niedziela, 9 marca 2014

Chapter 30

Gdyby to było takie proste, policzylabym sekundy czy coś, ile jechałam wszystkie skręty i jakoś bym to zapamiętała. Gdybym tylko nie fakt, że uderzyłam się w głowę i straciłam przytomność, najprawdopodobniej miałabym jakieś szanse wydostać się z tego miejsa gdzie teraz się znajduje. Obudziłam się w zamkniętym pomieszczeniu. Było tylko jedno okno w dodatku zabarykadowane i obite deskami więc na dużo mi by się nie przydało. Leżałam na materacu na przeciwko drzwi ze związanymi nadgarstkami i cały czas miałam tą brudną chustę nie wiadomo skąd w buzi. Nie mam pojęcia ile czasu byłam nieprzytomna i co się ze mną działo. Ale co innego chodziło mi po głowie. Gdzie jest Harry? Czy powiedział Zaynowi? Bo jeżeli tak to Harrego pewnie juz nie ma. Brrr. Potrzasnęłam głową odganiając od siebie myśli że co kolwiek mogliby sobie zrobić nawzajem. Dobra stop! Gdzie ja kurwa jestem? Usłyszałam czyjeś kroki zbliżające się do drzwi, które po chwili otworzyły się. Spanikowałam i zastygłam w bez ruchu gapiąc się na mężczyznę przekraczającego próg.
-No noo, nasza paniusia obudziła się ze snu zimowego. - Nie mogłam dostrzec twarzy faceta ponieważ wszedł do mnie w czarnej kominiarce. Co jednak nie pozwoliło ukryć faktu że jest idiotą i to co właśnie powiedział wcale nie było zabawne, a wręcz żałosne. Prychnęłam nie spuszczając z niego wzroku. Miałam nadzieje że poczuje się nie komfortowo i zostawi mnie w spokoju, lecz rozproszył mnie drugi mężczyzna, który do nas dołączył. Ten był bez kominiarki i bardzo dobrze znałam jego twarz. Kolejny raz spotkałam "złotego zęba", jednak tym razem nie było przy mnie chłopaka, który by mnie obronił, a ja byłam zbyt odważna jak na zaistniałą sytuacje. Nie powinnam tak się im przyglądać w końcu to ja jestem ich ofiarą. Dotarło do mnie że zostałam porwana i nie byłam już bezpieczna. Zostałam sama. Sama, bezbronna i nie mająca pojęcia jak się zachowywać. Szczególnie że wiedziałam kim są. Handlują kobietami. 
-Słyszałaś?- Głos złotego zęba wyrwał mnie z zamyślenia. Pokręciłam tylko głową nadal nie mogąc nic powiedzieć. Facet podszedł do mnie bliżej. Przestraszyłam się i szybko usiadłam w jak najdalszym kącie materaca, plecami przytulając ścianę.
-Nie ma tu twojego chłopaczka, bohatera, przy którym ZAWSZE miałaś być bezpieczna.- Mówił klękając obok mnie. Dotknął mojego policzka i założył kosmyk moich włosów za ucho. Nie moge opisać tego jak obrzydliwie sie przy  nim czułam. Nie da się tego nawet sobie wyobrazić. Nigdy przedtem do nikogo nie czułam takiej nienawiści, a mój żołądek aż ściskał się sam z siebie jakby chciał spowodować wymioty. - Nie dziw się że tu jesteś. Podziekujesz Harremu jak tylko... A nie, jednak nie, bo już go nigdy nie zobaczysz. - Szyderczy śmiech wydobył się z obu mężczyzn. Łzy zaczęły pojawiać się w moich oczach. Miałam już nigdy nie spotkać Harrego? Zayna? Ali? Co ja do cholery mam zrobić?! Jestem w tym wszystkim sama. Nikt nie wie gdzie jestem, ba nawet ja nie wiem gdzie jestem. Łzy splywaly po moich policzkach wywołując u facetów jeszcze większy śmiech.
-Jak się przejęła. Nie martw się kochanie ja się tobą zajmę. - Znów dotknął swoim grubym łapskiem mojego policzka. Nie wytrzymałam podciągnęłam kolana pod brodę by zaraz potem kopnąć mężczyznę przede mną z całej siły, tak że przewrócił się w tył. 
Czy ja myślałam że ujdzie mi to na sucho? Nie minęła chwila jak dostałam w policzek z całej siły odbijając się przy tym głową o ścianę. 

***

Obudziłam się.. nie wiem kiedy. Nawet nie miałam pojęcia czy jest dzień czy noc. Przez cały czas było tu tak samo ciemno, a lampka stojąca przy oknie była cały czas zapalona. Dotknęłam obolałego policzka. Nie zdziwiłabym się gdybym miała go cały czas czerwonego, na szczęście nie mam już w buzi chusty. Co oznaczało, że mogę mówić. Tylko na co mi to? Nikogo tu nie było, żebym mogła z nim porozmawiać. Telefonu też nie miałam i nie mam pojęcia co się wgl z nim stało, tak jak z moją torebką. Położyłam się na materacu, nie obchodziło mnie nawet to, że ktoś mógł coś z nim zrobić... Bałam się, cholernie się bałam, że już nigdy stąd nie wyjdę i na samą myśl zaczęłam płakać.

**Harry**

Przeszukałem wszystkie możliwe miejsca, gdzie mogli zabrać Jazmin. Moje serce przez cały dzień waliłlo jakby zaraz miało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. Nigdzie jej nie było.. Nigdzie.. Za chuja nie wiem jak moge ją odnaleźć. 
-Nie denerwuj się znajdziemy ją.- Louis próbował mnie pocieszyć. Taa.. za bardzo mi to nie pomogło. Chodziłem wszędzie wkurwiony. Muszę poprosić Zayna o pomoc. Sam z Louisem nawet jeżeli byśmy dali radę ją znaleźć i rozpierdolić głowy wszystkich kutasów, którzy ją dotknęli.. Zayn musi wiedzieć. Zbliżał się wieczór kolejnego dnia gdy ją zabrali. Odprawiłem Louisa do domu. Sam muszę to zalatwić. Wsiadłem na motor i ruszyłem w stronę domu dziewczyny. Nie daruje sobie jeżeli jej nie znajdę. Jest dla mnie całym światem. Przy niej czuje się potrzebny i że wcale nie jestem taką złą osobą za jaką się mam. Robię to co jest nielegalne, ale ona nadal trzyma mnie na ziemi. Dlatego ją zabrali. Wiedzieli, że postara się mnie namówić żebym zrezygnował. Bali się że ich wydam, unikając przy tym tak srogiej kary. Nigdy w życiu bym tego nie zrobił wiedząc że jej to grozi. Zajechałem pod jej dom. Światła były zapalone, czyli że był w domu. Zapukałem w drzwi i wziąłem kilka głębokich wdechów, zanim Zayn je otworzył. 
-Wypierdalaj stąd.- O, myślałem że od razu się na mnnie wydrze.. wydawał się tylko przygnębiony i nie chciał spojrzeć mi w oczy. 
-Zayn słuchaj.. Jazmin..
-Wypierdalaj, nie słyszałeś!? Mam ci to na kartce na pisać!?- Jego oczy momentanie powędrowały na mnie, napiął wszystkie mięśnie. Wszystko mówiło mi że to reakcja na jej imię, za bardzo to przeżywa. 
Złapałem go z całej siły za ramiona i popchnąłem w tył, wchodząc z nim do domu i przybijając go do najbliższej ściany. Serce waliło mi jak oszalałe. 
-Wiem, że mnie nie nawidzisz. - Zacząłem chcąc jak naszybciej to skończyć i biec szukać jej dalej. W przedpokoju rozległ się śmiech. 
-Bystry jesteś.- Nie zareagowałem na jego zaczepkę i kpiny. Znów wziąłem głęboki wdech i policzyłem w myślach do 5.
-Porwali Jazmin.- Złość zeszła z jego twarzy, odstępując miejsca zaskoczeniu i strachu. Tylko na chwilę. Gdy go puściłem spojrzał w podłogę, a zaraz potem rzucił się na mnie. 
-To wszystko to twoja wina!- Wpadł w furię, starał się mnie uderzyć ale blokowałem jego ciosy. -Gdyby nie ty wciąż byłaby ze mną!- Darł się na całego.
-To ty zabrałeś ją na wyścigi, to ty pozwoliłeś jakiemuś debilowi jej pilnować. - Uspokoił się. Dobrze wiedział, że wina leży też po jego stronie. Chociaż ja dumnie brałem to na siebie, a Zaynowi byłem wdzięczny za to, że wtedy ją tam zabrał i że mogłem spędzić z nią cudowne chwile. 
Zayn stanął dwa metry przede mną głeboko oddychając.
-Musimy ją znaleźć. Nic nie może się jej stać, rozumiesz? Jeżeli ktoś ją dotknie to urwę ci jaja. 


___________________________________________________________
Jak tam miśki?
<3<3

Dedykacja: NAJLEPSZY KOMENTARZ DOSTAJE DEDYKACJĘ W KOLEJNYM ROZDZIALE, ANONIMY PODPISUJĄ SIĘ :))

next: 15-16.03 cierpliwie cierpliwie :3

WGL TO WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE Z OKAZJI NASZEGO
WCZORAJSZEGO ŚWIĘT PANIE <3 <3
I HAPPY #PolishDirectionersDay :D


poniedziałek, 3 marca 2014

Chapter 29

Zajechaliśmy do Louisa, a Ali czekała już na nas pod jego domem. Harry pomógł mi zeskoczyć z motoru, bo Ali aż sie rwała do uściskania mnie.
-Jezu Jazmin jak ja cie dawno nie widziałam!- Krzyknęła mi do ucha, dusząc mnie za szyje. Odkaszlnęłam pare razy.
-Dziekuje Ali.- Szepnełam. Myśle że zgadla za co i o co mi chodziło.

Nie robiliśmy nic ciekawego. Chłopcy siedzieli na kanalie i oglądali jakiś mecz, a ja z Ali usadowiłyśmy sie w kuchni. 
-Gdybyś nie wcisnęła mi tego listu to teraz najprawdopodobniej dalej siedziałabym zamknięta w domu.- zaczęłam jakikolwiek temat żeby nie było pomiędzy nami tak cicho.
-Wiesz że jesteś dla mnie najważniejsza- Gdy przyjaciółka mówi wam taką rzecz i to patrząc wam głęboko w oczy jedyne co możesz zrobić to rozpłakać się i wymieniać komplementami aż ktoś wam nie przerwie. Co więc zrobiłam? Usmiechnęłam sie głupkowato i spuściłam wzrok.
-Dziekuje ci i ciesze sie że cię mam.- Po paru minutach rozmawiania o tym co sie stało i gdy opowiedziałam jej wszystko co działo sie u mnie przez ostatnie dni, jak przeprowadziłam sie do Harrego po kłótni  z Zaynem.. no wiecie co takiego sie działo nic was nie ominęło.. poszłyśmy usiąść z chłopakami. 
Ali od razu wcisnęła się na kolana do Louisa.. Nie chciałam być gorsza. Z gracją podeszłam do Harrego, ściągnęłam z jego kolan miskę z popcornem i usiadłam mu na kolanach od razu oplątując jego szyje rękoma. 
-Coś ci sie stało? - spytał na tyle cicho żebym tylko ja mogła to usłyszeć. Podniosłam na niego wzrok i pokręciłam przecząco głową. - Potrzebujesz czegoś?- znów spytał. Patrzył na mnie i nawet nie objął mnie ręką. Co jest?
- A ty co taki oschły?- Pusciłam jego szyje i spojrzałam na pare siedzącą zaraz obok nas i obdarowywującą się całusami. 
- Oglądam mecz. - Czyli co? Nie moze mnie juz przytulić bo ogląda mecz? Znudził sie juz mna jak ma mnie dla siebie na własność i z nim mieszkam?
- Super- Może nie potrzebnie tak dramatyzowałam.. Ale było mi przykro że Louis moze ekscytować sie mając na kolanach Ali i jakos nic mu to nie przeszkadza. Wstałam z niego i usiadłam pod kanapą na podłodze. Śledziłam wzrokiem jak piłkarze podają sobie piłkę i jadłam popcorn z miski.
Nie minęło dużo czasu może z minuta jak Harry znalazł sie tuż obok mnie i położył głowę na moim ramieniu. Spojrzałam na niego.
-Oglądam- Wydukałam z pełną buzią. 
-Oglądasz tak?- Zaśmiał się chwytając moje nadgarstki i przekręcając mnie położył delikatnie na ziemi. Nie reagowałam. Jak nie bede sie opierać to prędzej ustąpi. Przynajmniej taki był plan. Zanim nie zaczął mnie łaskotać. 
Śmiałam sie przez płacz.
-Harry stop!- krzyknelam pare razy.
-co stop?!- Odpowiadał za każdym razem nie przestając mnie łaskotać. 
-Harry proszę! juz nie moge- wiłam sie po podłodze. W końcu przestał przytrzymał mnie tylko za nadgarstki i zaczął całować mnie po szyi. Co za kretyn.
-No już no puść. - Wyrwałam się mu i usiadłam na jego miejscu, gdy on zajął moje na podłodze.
Patrzyłam na niego. Nie mogę być na niego długo zła. No nie potrafie nawet się poważnie obrazić? No oprócz tego jednego razu, ale myślę że wtedy to był strach przed nim.

***

-Daleko jeszcze?- Miałam zawiązane oczy i nic nie widziałam. Koło 18 wyszliśmy od Louisa, Harry zawiązał mi oczy i kazał sobie zaufać. Wprowadził mnie do samochodu i gdzieś jechaliśmy. 
-Już parkuje poczekaj.- Słyszałam szum, jakąś głośną muzykę. Chłopak miał wieczorem zabrać mnie na jakąś niespodziankę. To miała być domówka? Z ostatniej imprezy wyszliśmy kiepsko więc teraz może będzie lepiej. Samochód stanął, silnik zgasł, usłyszałam trzask drzwi gdy Harry wysiadł. No dobra, mógł mi przynajmniej powiedzieć że idziemy na imprezę założyłabym sukienkę czy coś, wyglądała lepiej. Drzwi od mojej strony otworzyły się. Głośna muzyka nie przypominała jakiejś muzyki z imprezy była bardziej. rockowa? Wysiadłam posłusznie z auta. 
-Odwiążesz mi już oczy?- Spytałam próbując rozwiązać supeł z tyłu głowy. 
-Nie, nie, nie. Poczekaj jeszcze minutkę.- Chwycił moją rękę i ciągnął mnie gdzieś za sobą. Muzyka robiła się coraz głośniejsza. Podobała mi się, nawet grała jedna z moich ulubionych piosenek Arctic Monkeys.
-Już skarbie.- Usłyszałam gdy stanęliśmy. Harry odwiązał mi bandamkę z oczu. Zobaczyłam scenę i że stoimy wcale nie tak daleko od niej. Kto grał? ARCTIC MONKEYS! 
-Boże Harry! Skąd..
-Przejrzałem twoją playlistę i zauważyłem, że masz ich wszystkie albumy, więc... No widziałem plakaty i.. no i jesteśmy.- Patrzyłam na niego jakby był jedyną osobą na świecie. Kiedy skończył mówić pierwsze co zrobiłam to rzuciłam mu się na szyję. 
-Nie mogę w to uwierzyć! Myślałam że bilety były wyprzedane już 4 miesiące temu! -Tuliłam się do niego gdy podniósł mnie i obkręcił nas dokoła. 
-No mam znajomości.- Puściłam go i spojrzałam w stronę gdzie własnie machał. Do jednego z ochroniarzy. 
-Chcesz podejść bliżej?- Spytał. Chyba dobrze znał odpowiedź. Szłam za nim z otwartą buzią, gdy ciągnął mnie prawie pod samą scenę. Gdy stanęliśmy leciała moja ulubiona piosenka zespołu. 
Harry przytulił mnie od tyłu i zaczął bujać się ze mną w rytmie muzyki. 
To najlepszy wieczór w moim życiu! R U MINE<-
Przy refrenie piosenki chłopak odwrócił mnie do siebie, spojrzał mi głęboko w oczy, złapał za dłonie i zacytował kawałek.
Widziałam jak jego usta kształtują się w słowa "Are you mine?". Kiwnęłam głową. Harry pocałował mnie w tłumie. Zawsze marzyłam by całować się z chłopakiem, którego kocham na koncercie mojego ulubionego zespołu, wśród wielu ludzi, którzy krzyczą i śpiewają słowa mojej ulubionej piosenki. Mogę szczerze powiedzieć. Mam wszystko czego potrzebuję!

Koncert trwał 2 godziny. Pod koniec Harry gdzieś zniknął, powiedział mi tylko że musi wyjść do toalety i że to ostatnia piosenka więc poczeka na mnie przed wyjściem. Miałam na siebie uważać i z nikim nie rozmawiać. Powiedział mi te wszystkie bzdety, które mama zawsze mówiła jak byłam mała i wychodziłam gdzieś sama. No sami wiecie. Koncert się skończył. Szłam ze wszystkimi ludźmi, aż do wyjścia, lecz Harrego tam nie było tak jak powiedział mi że będzie czekał. Pewnie zapomniał i poszedł do samochodu, albo nie wrócił jeszcze z toalety,mogła być kolejka. Rozejrzałam się jeszcze raz. Nigdzie go nie było. Ruszyłam powoli przed siebie na parking i szukałam wzrokiem wozu chłopaka. Krótko zajęło mi odnalezienie go. Czupryna Harrego jest łatwo rozpoznawalna. Zaczęłam biec truchtem w jego stronę gdy zauważyłam innych facetów stojących obok niego. Zwolniłam.. 
-Harry?- Krzyknęłam stojąc w bezpiecznej odległości od nich. 
-Jazmin. - Gdy chłopak odwrócił się do mnie, w jego oczach widać było tylko strach i panikę. Widziałam jak chciał do mnie podbiec ale trzej mężczyźni zatrzymało go i trzymało z całej siły. Potem nic już nie widziałam. 
Ktoś podszedł mnie od tyłu, mocno złapał, w moje usta została włożona chusta i zawiązana szybko z tyłu głowy, nie mogłam krzyczeć. Harry próbował się wyrwać ale nie dał rady. Ktoś założył mi czarny worek na głowę i podniósł z ziemi. 
Co się kurwa dzieje?! Zostałam wrzucona do samochodu najprawdopodobniej transportowego. Duży bagażnik pusto w środku otwierający się dwoma drzwiczkami. Uderzyłam się w głowę. I dalej nic nie pamiętam.  

________________________________________
Doszliśmy do akcji :3
No no :) wymarzony wieczór Jaz.. haha
Jak wam się podoba? 
No a teraz się wytłumacze czemu tak długo.
Wiec:
Wyjechałam na pierwszy tydzień do babci, i że tam nie ma internetu to nic nie pisałam.
Myślałam że jak wrócę to będę miała dużo czasu żeby napisać i wstawić, ale niestety,
nie poszło tak jak chciałam. Na urodziny od taty dostałam szczeniaczka. Byłoby wszystko
pieknie, ale niestety piesek jest chory i musiałam cały czas za nim biegać i wszystko mu 
dawać, w nocy nie spałam i nie mogłam nigdzie się ruszyć nic zrobić, bo albo do weta 
albo musiałam sama się nim zajmować. I tak wyszło. Miał być rozdział w ten weekend
co był, tylko że zapomniałam o szkole, i musiałam wkuwać całe średniowiecze 
na polski więc też nie miałam czasu nic napisać. Ale dziś się zabrałam i chociaż
było ciężko bo się odzwyczaiłam i nie miałam weny coś napisałam. 
Się rozkręci. 
Jeszcze raz was przepraszam że musieliście czekać.
Kocham was <3

next: 8-9.03

sobota, 15 lutego 2014

Chapter 28

Harry wyszedł godzinę po tym jak do niego przyjechaliśmy. Myślałam że porobimy coś razem, bo nie chciałam zostawać sama, ale miał ważną sprawę do załatwienia i nie mógł ze mną siedzieć. Można się było domyśleć co takiego musi zrobić. Nie miałam tylko już siły błagać go żeby tego nie robił, a on? Dobrze wiedział co o tym sądzę, i jak bardzo mi się to nie podoba. Miał wybór, poszedł robić to do czego był przyzwyczajony. Przyjdzie czas że przestanie, ale na razie nie chce się z nim kłócić. Egoistycznie nie? Ktoś właśnie może tracić córkę, siostrę, żonę, a ja na to tak po prostu pozwalam. Jednak sama jestem w kropce i nic nie moge na to poradzić. Leżałam cały wieczór na kanapie w salonie oglądając durne meksykańskie telenowele. Miałam się "rozgościć" ale tak mi się nie chciało że położyłam tylko torbę w sypialni. Nie wiem czy dobrze zrobiłam tak zostawiając brata. Oboje mieliśmy tylko siebie a teraz? Ja mam Harrego a on nie ma nikogo na kim może polegać tak jak na mnie. Jazmin zżerają cię wyrzuty sumienia. Czyli to co zawsze. Chłopak wrócił koło 23. Prosił żebym poszła z nim do sypialni, żebym przestała się tak przejmować. Co zrobię z tym, że nie umiem tak po prostu. Muszę trochę pocierpieć, później będzie lepiej. Odczuwałam to samo co kiedy nie widziałam chłopaka. Wszystko w środku mnie nie miało większego znaczenia. Tylko Harry dodawał mi otuchy, kiedy położył się koło mnie na kanapie i zasypiał powoli.
-Pogodzisz się z nim.- Wydukał w pewnym momencie, cały czas mając zamknięte oczy, gdy spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się delikatni i włożyłam dłoń pomiędzy jego loki dziękując że jest obok mnie. Poruszył głową prosząc o więcej dotyku, czułości, którą od razu ode mnie otrzymał. Wiedziałam, że nie na zawsze zostawiam brata, ale i tak było mi z tym źle, że wgl go zostawiłam.
-Myślisz?- Szepnęłam, wtulając się w jego ciało.
-Ja to wiem skarbie.- Jego ręka powędrowała pod luźną koszulkę którą miałam na sobie i zatrzymała się na moich plecach, delikatnie przyciskając mnie do ciała chłopaka. Przymknęłam oczy. Zayn mi wybaczy. Musimy tylko spędzić trochę czasu z dala od siebie. Wszystko będzie dobrze..

***

Dziś obudziłam się wcześniej niż Harry. Wyszłam z sypialni, do której najwyraźniej zostałam przeniesiona po tym jak zasnęłam. Starałam się wszystko robić najciszej jak potrafiłam. Szybko wbiegłam do łazienki i wzięłam prysznic. Tak bardzo spodobała mi się koszula chłopaka, że postanowiłam ją dziś założyć do jasnych spodni. No tak boże gadam jak dziewczyna. Jak już się ogarnęłam i zrobiłam te wszystkie poranne czynności zrobiłam nam śniadanie. Jajecznica moim zdaniem była najlepszym pomysłem. 
-Dzień dobry. - Harry wyszedł z pokoju, akurat kiedy kładłam talerze na stole. 
-Jak się spało śpiochu?- Zażartowałam kiedy podszedł bliżej i przytulił mnie do siebie. Zachichotał cicho.
-Wczoraj to ktoś inny był tym śpiochem.- Jego usta powędrowały wzdłuż mojego ramienia i w górę po szyi, za nim nie złapałam jego twarzy w dłonie i pocałowałam go. -Mam dziś cały dzień dla ciebie.- Puścił mnie i usiadł na krześle przy stole, ściągając mnie za rękę sobie na kolana. Brzmi super, szczególnie, że teraz mieszkamy razem i tak przez 24/7 najlepiej byłoby mieć go przy sobie. 
-Co zamierzamy robić?- Spytałam gdy szeroki uśmiech wkradł się na moją twarz. Miałam nadzieję na odpowiedź w stylu. " Po śniadaniu obejrzymy może jakiś film, potem zabiorę cię na obiad do jakiejś restauracji pod miastem no i na koniec dnia (bo przecież nie nocy, noc jest od czegoś innego) idziemy na randkę w magiczne miejsce, które od dziś będzie należeć tylko do nas." No tak ale takie rzeczy tylko w bajkach nie? 
-Załatwimy po śniadaniu jedną rzecz, potem pojedziemy do Louisa i Ali a na koniec to niespodzianka. - Hah. Pocałowałam go w policzek i wstałam maszerując na miejsce na przeciwko niego. Chwyciłam za widelec i zaczęłam skubać jedzenie. No mój wyimaginowany dzień troszkę odbiegał od reali ale może ta "niespodzianka" będzie super. To Harry po nim można spodziewać się wszystkiego. 
-Nic nie powiesz?- Spytał, wstając po herbatę. Pokręciłam tylko głową z uśmiechem. -Jak chcesz możemy robić coś innego ale pomyślałem, że chciałabyś spotkać się z Ali. - Spojrzałam na niego. Ali.. w sumie.. bardzo dobry pomysł. Ostatnio widziałam się z nią gdy przyniosła mi list, a potem nie miałyśmy już kontaktu, dobrze byłoby się z nią spotkać. List.. co ja z nim zrobiłam? Brałam go jak wychodziłam z domu.. a potem? Ah nie ważne. 
-Nie, nie. Dla mnie super. - Odpowiedziałam szybko. 
 Po śniadaniu Harry chciał wziąć prysznic. Po wielu próbach namówieniu mnie żebym poszła z nim, w końcu zrozumiał, że nie ma takiej opcji nawet. Czekałam na niego bawiąc się apaszką, którą wcześniej znalazłam u Harrego w szafie. Nie mam pojęcia co ona tam robiła, i co on chciał z nią zrobić, ale lubiłam ją strasznie więc wyciągnęłam ją z powrotem. 
-O szukałem tego.- Taak. Długo to ja się nią nie nacieszyłam. Chłopak wyszedł ubrany z łazienki i gotowy do wyjścia. Podszedł do mnie i zabrał mi moją zabawkę oplatając nią sobie nadgarstek. Patrzyłam uważnie co robi i po co mu to. Nie lepiej założyć jakąś męską bransoletkę czy coś?- Zawiążesz?- Wystawił ku mnie rękę. Chwyciłam za rogi i zawiązałam supełek na końcu. 
-Po co ci to? - Spytałam kiedy pomagał wstać mi z kanapy i szliśmy do drzwi wyjściowych ubrać buty. 
-Chcę mieć coś twojego. Tak jak ty masz moją koszulę. Wszyscy będą wiedzieć, że jesteśmy razem. - Nie rozumiałam, po co wszyscy mają to wiedzieć.. ale to nie miało jakiegoś większego znaczenia. Zeszliśmy po schodach na dół i już kierowałam się w stronę samochodu chłopaka, gdy ten mnie zawołał i wskazał na motor. O boże nie tylko nie to. Pokręciłam głową stawiając opór gdy ciągnął mnie za rękę. 
-Nie możemy jechać samochodem?- Spytałam, dając za wygraną i idąc za nim. 
-Będziemy wtedy wolniej na miejscu. - Wsiedliśmy razem. Od razu objęłam mocno chłopaka i przytuliłam się do jego pleców. Próbowałam przypomnieć sobie jak super było kiedy migały wszystkie światełka gdy jechaliśmy ale nic to jakoś nie dało, i tak się bałam. Ruszyliśmy. Starałam się nie zamykać oczu, ale jakoś czułam się bezpieczniej kiedy miałam je zamknięte. Ciekawa byłam tylko gdzie i po co jedziemy. Bo dziś na pewno nie pozwolę na to " załatwianie spraw" jakie miały miejsce wczoraj. Nawet nie ma takiej opcji żebym kiedykolwiek w przyszłości nie stawiała jakichkolwiek oporów. 
-Już jesteśmy.- Otworzyłam oczy i wzięłam głęboki wdech, gdy tylko stanęliśmy i zamiast ryku silnika usłyszałam głos chłopaka. Pomógł mi zejść,a moje oczy powędrowały natychmiast na bilbord tuż nad nami. 
-"Mechanik Iris" ? - Powiedziałam pytającym głosem kiedy wchodziliśmy do środka pomieszczenia przez otwarty garaż.
-Jest najlepszy. - Chwyciłam jego rękę rozglądając się dokoła i przyglądając różnym częściom do samochodów czy czegoś tam.. Może i dziwne ale nigdy nie byłam u żadnego mechanika, i nigdy nie przypuszczał że kiedykolwiek będę w takim miejscu. 
-Mark! - Harry krzyknął gdy znaleźliśmy się przy ladzie, która miała przypominać chyba kasę jak w normalnym sklepie, tylko bez wszystkich kluczy i wgl. 
-Harry! Jak się masz? - Gruby, męski głos dobiegał zza drzwi zaraz za ladą przez które zaraz wyszedł nieźle napakowany koleś z bródką i ścierą którą wycierał swoje czarne, brudne ręce. O fuj. -Oooo, przyprowadziłeś panienkę. 
-Moją panienkę więc się tak nie odzywaj. - Jego głos zmienił się z przyjaznego na bardziej wrogi ale wciąż uśmiech widniał na jego twarzy. Ścisnął mocniej moją dłoń. Facet podniósł ręce do góry w pokojowym geście. 
-Gotowe już? - Harry znowu się odezwał. Chciałam spytać co takiego ma być gotowe, ale nie starczyło mi odwagi. Mark kiwnął głową i machnął ręką żebyśmy szli za nim. Harry nie zawahał się ani chwili tylko od razu ruszył dokoła lady za drzwi, ciągnąc oczywiście mnie za sobą. 
-Oto i on.- Gdy doszliśmy do czegoś przykrytego szarym, wypłowiałym materiałem facet chwycił za niego i ściągnął go. Moim oczom ukazał się motor. Całkiem jak nowy i ani trochę nie było widać różnicy pomiędzy nim, a takim z salonu. 
-Wow - Wymsknęło mi się gdy Harry puścił moją rękę i podszedł do maszyny. Przyglądałam się jak wsiada na niego i odpala go z miejsca. Pojechał może z dwa metry prosto po czym zszedł i postawił go z powrotem na nóżce. 
-Dzięki stary, jesteś wielki. - Przybił piątkę ze starszym od siebie facetem po czym podszedł do mnie i znów chwycił moją dłoń.
-Miałem u ciebie dług. Jest twój. - Nie zajęło dużo czasu, kiedy wyszliśmy razem z nową zdobyczą Harrego przed warsztat. Postawił oba motory obok siebie i zaczął na nie patrzeć. 
-Po co ci drugi?- Spytałam.
-To nie dla mnie.
-A dla kogo?
-Prezent dla Louisa. Od nas wszystkich.- Zagięło mnie. Louis tak bardzo chciał mieć motor. Musieli się na prawdę przyjaźnić skoro Harry załatwił mu go bez większej fatygi. Przytuliłam go dając mu buziaka w policzek.
-Jesteś dobry Harry.. - Powiedziałam patrząc jak marszczy czoło w zabawny sposób.
-Bo się obrażę. - Czekaliśmy jakieś 15 minut zanim przyjechał Louis. Harry specjalnie kazał mu zamówić taksówkę żeby mógł z powrotem jechać na swoim nowym motorze. Nawet nie wiecie jaka radość była gdy się dowiedział że dostał od nas i Ali motor. Ali oczywiście o niczym jeszcze nie widziała, ale dowie się jak dojedzie do nas do mieszkania Louisa. 

____________________________________________
Taki normalny hehe
Jak tam?? bo ja NARESZCIE WOLNA! 
I zaczęły mi sie ferieee :D
Wyjeżdżam do babci dzisiaj wieczorkiem
A u babci nie mam internetu wiec nie wiem
Kiedy dodam kolejny rozdział ale za pewne jakos sobota-niedziela-poniedziałek
Tylko ze w przyszłym tygodniu.

Jak sądzicie co to za niespodzianka
którą wymyślił dla Jaz Harry? 
Nie macie jak nawet się domyślić haha
żadnych wskazówek ani nic. :p

Dziękuję za wszystkie komentarze skarbyy <3

Dedykacja: dla wszystkich bo wszyscy jesteście najlepsi <3

Next: sama nie wiem ale na pewno co koło 22-23-24 zależy kiedy wrócę od babci i bede miała internet:3 

BUŹKA!

sobota, 8 lutego 2014

Chapter 27

Obudziłam się i chłopaka nie było nigdzie obok mnie, a drzwi od pokoju były zamknięte. Ta noc była najlepszą w moim życiu. Ale gdy pomyślę że zaraz muszę wrócić do domu i spotkać wkurzonego na maksa Zayna.. Boże Zayn.. Nic nie wie, a pewnie już wezwał posiłki i wszędzie mnie szuka. Chociaż gdyby tak było pierwszym miejscem gdzie by mnie szukał byłby dom Harrego. Wtuliłam się w poduszkę i odgoniłam wszystkie myśli. Czułam zapach chłopaka, wszędzie dokoła mnie. Huk zza drzwi bardziej mnie rozbudził. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyślizgnęłam z łóżka ciągnąc za sobą kołdrę i zarzucając ją na siebie. Rozejrzałam się po pokoju. Przy ścianie stała szafka, podeszłam do niej i otworzyłam jedną z szuflad mając nadzieję, że znajdę czystą część bielizny. Nie myliłam się w szufladzie poukładane były skarpetki i bokserki chłopaka. Poukładane.. ładnie złożone, w kupkach, może jeszcze wyprasowane co? Zaśmiałam się na samą myśl. Chwyciłam pierwsze bokserki z brzegu i szybko naciągnęłam je na biodra. (Miałam rację, były uprasowane, oj Harry) Zakryłam się bardziej kołdrą bo nigdzie nie widziałam mojego stanika, i wyszłam z pokoju.
Po cichu skradałam się do kuchni. Harry nawet nie zauważył gdy stanęłam za nim gdy szykował coś do jedzenia. MMM jeju jak pachniało.
-Dzień dobry.- Objęłam go w pasie od tyłu i przytuliłam się do jego gołych pleców, gdyż miał na sobie tylko krótkie spodenki. Podskoczył delikatnie razem ze mną, po czym obrócił się do mnie przodem i pocałował moje usta.
-Obudziłem cię? - Spytał chwytając za róg kołdry i ciągnąc ją powoli w dół. Siłowałam się z nim, żeby zostawił ją w spokoju. No bez przesady, nie musi mnie widzieć pół nagiej. Nie teraz.
-Nie, ale nie powiem że nie wolałabym obudzić się obok ciebie. - Odpowiedziałam, mając nadzieję że będzie miał chociaż małe wyrzuty sumienia. Zaśmiał się tylko i wsunął ręce pod kołdrę łapiąc za moje biodra i podnosząc mnie do góry tak szybko że wypuściłam kołdrę z rąk i natychmiast złapałam się za jago ramiona, by nie polecieć do tyłu.
-Harry! - Krzyknęłam i przytuliłam się klatką piersiową do jego torsu. Co za kretyn. Myślałam że chłopak zaraz posika się ze śmiechu gdy posadził mnie na blacie za sobą. Odpychał mnie od siebie żebym tylko się odsunęła.
-Nie ma opcji Harry! Znajdź mój stanik, TERAZ! - Podniosłam aż głos.
-Musisz mnie najpierw puścić.- Cały czas mówił przez śmiech. No co jest takiego śmiesznego no?! Dziecko...
-Zamknij oczy i nie podglądaj to cię puszę. - Widziałam że i tak tego pewnie nie zrobi. Błagam.. to Harry.. chłopak... oni raczej nie przepuszczają okazji żeby zobaczyć dziewczynę nago.
-No okej, ale trochę mnie już przyduszasz.- Ścisnęłam go mocniej, żeby nie czuł się jakoś za bardzo komfortowo.
-Obiecaj. - Zacisnęłam zęby. Tak tylko żeby brzmiało trochę efektowniej.
-Obiecuję. - Zdałam się na zaufanie i powoli go puściłam. Miał zamknięte oczy, ale aż piszczał z niezadowolenia. Zasłoniłam się od razu rękoma a gdy tylko się odwrócił zeskoczyłam z blatu i chwyciłam za kołdrę by móc iść za nim. Dogoniłam go i razem weszliśmy do jego sypialni. Usiadłam na łóżku i czekałam.. czekałam... i czekałam. Chłopak szukał go chyba wszędzie, albo dobrze udawał, że to robi. Zaglądał nawet pod łóżko, ale nic to nie dało.
-Wiesz kochanie nie mogę go znaleźć.- Powiedział otwierając szafę i przyglądając się ubraniom.
-Już nie bądź taki hop do przodu. Daj mi coś żebym nie wracała nago do domu. - Co by to było gdybym po nocy poza domem wróciła nago.. Jezu Zayn by go rozszarpał.. Tak w przenośni i dosłownie. Podeszłam do niego i spojrzałam na półki. Miał większy porządek na nich niż ja. Czy to wgl możliwe? Myślałam że chłopcy to bałaganiarze a przy nim wychodzę na brudasa. Chyba czas posprzątać w domu Jazmin. Chwyciłam za czerwoną koszulę w kratę i zarzuciłam ją szybko na siebie zapinając prawie wszystkie guziki oprócz dwóch ostatnich, których Harry nie pozwolił mi zapinać. No ok, na tyle się zgodzę.
-Zrobiłem śniadanie.- Chwycił moją rękę i zaprowadził z powrotem do kuchni, gdzie czekały na nas pyszne naleśniki z dżemem malinowym. Mniam.
Nie powiem, że nie chciałabym mieć tak codziennie. Codziennie budzić się obok niego i jest z nim śniadania. Patrzyć jak śpi i nawet jak próbuję powstrzymać mnie od ubierania się.

***

Poprosiłam chłopaka żeby zaraz po śniadaniu zawiózł mnie do domu. Musiałam się jakoś wytłumaczyć Zaynowi. Przez całą drogę dyskutowaliśmy co mam mu powiedzieć. Wyszło na to, że nie mogę go okłamywać, co z resztą wiedziałam. I tak by się dowiedział. Zobaczyłby mnie w ciuchach Harrego i jakbym go okłamała byłoby jeszcze gorzej. Sam fakt że uciekałam z domu i nic mu nie powiedziałam... Chyba jeszcze nigdy tak się nie bałam. 
-Gotowa?- Harry spytał mnie parkując pod samym moim domem. Kiwnęłam niepewnie głową i wysiedliśmy z samochodu. Chłopak szedł ze mną za rękę. Czułam się przy nim pewniej, chociaż nie byłam do końca pewna reakcji brata. Zanim zdążyłam zapukać do drzwi Zayn już je odtworzył. Nie był sam, co tylko podniosło mi ciśnienie. Stał za nim Niall i chyba Liam? Że też akurat teraz!?
-Gdzieś ty była?!- Wydarł się na mnie, nie czekając ani chwili aż odpowiem, rzucił się na chłopaka stojącego obok mnie. Harry puścił moją rękę żeby nie pociągnąć mnie za sobą gdy przewrócił się na ziemię.
-Zayn!- Krzyknęłam, ale nawet nie zareagowali. Liam podbiegł do mnie i zatrzymał mnie łapiąc za moje ramię.
-A ty?! Ile razy mam ci powtarzać żebyś zostawił moją siostrę!? Nie dotarło do ciebie jeszcze?!- Wrzeszczał gdy Harry podnosił się z ziemi.
-Odpierdol się w końcu bo cię zabije!- Walnął go parę razy w brzuch co wystarczyło by chłopak w końcu zareagował. Oddał mojemu bratu przykładając pięść do jego szczęki. Co się kurwa dzieje!?
-EJ!- Znów podniosłam głos. Wyrwałam się z uścisku chłopaka i podleciałam do nich, stając pomiędzy nimi. 
-Nie wtrącaj się!- Zayn był w swoim najgorszym stanie, widziałam go takiego tylko kiedy walczył na ringu... Jednak jeszcze nigdy nie zachował się tak jak teraz. Jego wściekłość wzięła górę gdy uderzył mnie w twarz, tak mocno, że upadłam. Nie wiedziałam co się dzieje. Słyszałam wrzaski Harrego na chłopaka i zaraz znalazł się przy mnie pomagając mi wstać i kładąc rękę na mój policzek. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy gdy spojrzałam w stronę brata. Trzymał go Niall i popychał go w stronę drzwi coś do niego krzycząc. Jak on mógł?!
Przesadził.. Rozpłakałam się przed domem i wtuliłam w Harrego, który od razu zaczął mnie uspokajać. Szepcząc mi różne słowa do ucha. Powoli jego ciało zaczęło się naprężać, gdy nie mogłam się opanować.
-Zabije go.- Powiedział po chwili i zostawił mnie lecąc w stronę Zayna. Na szczęście Niall go zatrzymał. 
Byli tak zajęci sobą.. Kłótnią, wrzaskami.. Wbiegłam przez otwarte drzwi popychając Liama który w nich stał i skierowałam się po schodach na górę do swojego pokoju. 
Jak on mógł mnie uderzyć!? Jak?! Jest moim pieprzonym bratem! Nigdy nie podniósł na mnie ręki! Zawsze mnie rozumiał, zawsze ufał, zawsze wiedział że to co robię ma jakąś przyczynę. CO DO JASNEJ CHOLERY MU ODBIŁO! Chwyciłam za walizkę i wyciągnęłam ją z pod łóżka. Bez namysłu wrzucałam do niej wszystkie ubrania. Ledwo co ją zamknęłam i wyszłam z hukiem z pokoju ciągnąć walizkę po schodach. Łzy nie przestawały lecieć z moich oczu. 
Harry zauważył co właśnie zamierzam zrobić, a gniew w jego oczach zmienił się w troskę. 
Wyszłam przez wejściowe drzwi i nie zwracając na nic uwagi szłam w stronę samochodu. Poczułam silną dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam się. 
-Jazmin proszę.- W oczach Zayna też pojawiły się łzy. - Przepraszam, nie chciałem cię uderzyć. - Próbował zawrócić mnie w stronę domu, ale opierałam się mu. 
-Zayn, uderzyłeś mnie. Nie chcę cię widzieć. Przepraszam.- Płakałam jeszcze bardziej gdy patrzył na mnie z ogromnym poczuciem winy. Puścił moje ramię. Wiedziałam że te słowa go zranią. Wiedziałam że nie powinnam nigdy była tego wszystkiego robić bez jego wiedzy. Ale gdyby wiedział? Nigdy w życiu nie pozwoliłby mi spotkać się z Harrym. Nigdy nie dowiedziałabym się prawdy. Nie wiedziałabym dlaczego to wszystko robi. 
-Martwiłem się o ciebie. Co jakby on ci coś zrobił!? Wiesz że nie wytrzymałbym! - Krzyczał. Już nie mogłam tego słuchać. Czemu on jest tak strasznie nastawiony przeciwko Harremu. BOŻEE!!
-Nie Zayn. Ty masz coś do niego. Zrozum w końcu że ja go kocham. Ochłoń.- Odwróciłam się od niego udając zupełnie nie wzruszoną.  Mimo tego że płakałam, starałam się być spokojna. HA TA NA PEWNO. Harry stał już przy samochodzie, gdy podeszłam wziął ode mnie walizkę i wrzucił ją szybko do bagażnika. 
Wsiadłam na miejsce pasażera i czekałam aż ruszymy. 
-Jazmin może...
-Nie Harry. Przesadził, nie powinien był mnie uderzyć. Nie w sposób w jaki to zrobił. Zapomnij.- Otarłam łzy gdy odjechaliśmy dalej. Było mi tak smutno. W środku cała się trzęsłam. Zdałam sobie sprawę, że właśnie zostawiłam całe moje życie. Zostawiłam Zayna. Wciąż jest moim bratem. Musi zrozumieć, że kocham Harrego. Już kiedyś było dobrze, ale co piękne nie trwa zbyt długo. 
-Zamieszkaj u mnie.- Chłopak spojrzał na mnie gdy stanęliśmy na światłach. Uśmiechnęłam się delikatnie do niego, dziękując że ze mną jest. Może to dobrze, że rozdzielimy się z Zaynem.. W końcu przez całe życie nie będziemy razem. Czas o tym pomyśleć.
Harry zaprosił mnie do siebie.. Nie chcę być rozwydrzoną laską, która zwala się wszystkim na głowy. Ale co mam zrobić? Iść do Ali? Co to za różnica...
Przystałam na propozycji chłopaka. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

_____________________________________________
Jakoś mi tak dziwnie po tym rozdziale.
Zayn nareszcie wie, że Jaz jest z Harrym i go kocha.
Nie będzie się już musiała przejmować tym co powie.
Nadal się kochają, ale myślę, że muszę trochę od siebie odpocząć.
Oboje. 
A co wy sądzicie? 
Jak wam się podoba?
:))))

+Było pytanie czemu nie napisałam +18
1. Nie byłam gotowa na taką scenę
2. Nie za bardzo lubię opisywać takie rzeczy, myślę że każdy ma 
swoją wyobraźnię i umie jej używać.
3. W opowiadaniach moich zdaniem nie chodzi o sam sex xd
(Moje zdanie hahha)

Dedykacja: Joanna Klara - Witam witam! Coraz więcej nowych
czytelników jejkuu!! <3 Jak to było? Hazmin shippers :D
Dziękuję za miłe słowa :) Rozdział dla Ciebie, mam nadzieję
że też się spodoba, tak jak poprzednie :3
I oczywiście co do polecania tego opowiadania
NIE MAM nic przeciwko, a wręcz strasznie się
ucieszę jak będzie jeszcze więcej osób, którym
podobają się moje wypociny haha

Dziękuję wszystkim za komentarze!

next: 15.02.2014 (ferie nareszcie!) 
20 komentarzy i rozdział będzie prze 15.02 :)
Najlepszy komentarz dostaję dedykację w kolejnym rozdziale.
(Anonimy podpisują się :)) 

sobota, 1 lutego 2014

Chapter 26

Harry zostawił mnie na moment na kanapie i poszedł sprawdzić, "na wszelki wypadek" - jak to ujął,  czy Louisa na pewno nie ma nigdzie w domu i zamknąć za nim drzwi. Moje usta.. powoli zaczynają drętwieć.. Ale to chyba normalne. Przy dwójce stęsknionych za sobą tak bardzo osób.
-Nie ma go.- Przybiegł w podskokach z powrotem do salonu i mogę przysiąc, że zachichotał przy wypowiadaniu tego krótkiego zdania. Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami. Zachichotał!
-Czy ty właśnie zachichotałeś?- Spytałam i wielki uśmiech wkradł się na moją twarz. Chłopak od razu spoważniał. Odchrząknął za nim odezwał się znów i szedł normalnie w moją stronę. Mhm, tak tak udawaj dalej.
-Nie, ja tylko..- urwał - Nie zachichotałem. Czy to takie ważne?- Spytał i znów nachylił się nade mną, całując każdy milimetr mojej szyi. Dałam sobie spokój. Ciarki przebiegły całe moje ciało. Odchyliłam głowę do tyłu pozwalając mu na więcej czułości, którą od razu mnie obdarzył. Nie mógł nie skorzystać ze swojej szansy. To było tak bardzo nie na miejscu. Przed chwilą, znienawidzony przeze mnie, płaczący chłopak, opowiadający o swojej historii, a teraz jakby to wszystko nie miało miejsca, jakby było jak dawniej i zupełnie nic się nie wydarzyło. Nie chciałam tego kończyć, chociaż miałam pare-naście pytań. O jezu, mogą poczekać do kiedyś tam nic im się nie stanie przecież. Po za tym wszystko było teraz dobrze. Wszystko było tak jak być powinno.
-Kocham cię.- Jęknęłam cicho przez lekko otwarte usta. Harry od razu oderwał się ode mnie i wlepiał we mnie swoje oczy. Uśmiechnęłam się lekko i pogłaskałam jego policzek. I tak za długo trzymałam w sobie to że go kocham. Już dłużej nie mogłam, on zasługiwał na to by go kochać. Zasługiwał na miłość, i na to żeby być szczęśliwym.
-Słucham?- Jego głos znów drżał.
-Kocham cię Harry. - Powtórzyłam upewniając się czy tym razem na pewno usłyszy, uniosłam się lekko łapiąc za jego kark i szepcząc mu słowa do ucha delikatnie muskając je ustami. Nie minęło dziesięć sekund gdy chłopak podniósł mnie z kanapy sam wstając. Posadził mnie na swoich biodrach namiętnie całując moje usta. Nie dzielił nas ani milimetr gdy przywarł moimi plecami do ściany, przyciskając mnie do niej swoim ciałem. Wszystko działo się tak szybko. Chciałam być jeszcze bliżej niego gdy obejmowałam jego szyję. Zaczęło robić mi się strasznie gorąco w dresach i nawet przeszkadzały mi już te skarpetki. Przesuwaliśmy się po ścianie w bok, cały czas zatapiając się w sobie nawzajem. Harry otworzył drzwi jednego z zamkniętych pokoi i wniósł mnie do środka. Twarda ściana za moimi plecami zamieniła się z miękkim materacem pod nimi gdy delikatnie rzucił się ze mną na łóżko. Całe nasze ciała były złączone ze sobą jakby były jednością. Przemknęła mi przez umysł wizja nocy z imprezy i moment w którym Harry mnie odtrąca. Teraz nie ma opcji żeby to zrobił. Nie pozwolę mu tym razem, i nie obchodzi mnie jak desperacko teraz brzmię. Sięgnęłam za rożki jego koszulki i pociągnęłam mocno do góry, szybko mu ją ściągając. Harry od razu oderwał się ode mnie. Oboje ledwo co łapaliśmy oddech. Chłopak ściągnął mi koszulkę dużo wolniej niż ja to zrobiłam po czym przejechał po skórze mojego brzucha swoimi dłońmi, jakby badał każdy jego milimetr.
Chcę go, chcę go, chcę go, chcę go.
Chłopak z powrotem zaczął składać małe pocałunki na mojej szyi. Uspokoiłam oddech i pozwoliłam mu uspokoić całą tą zwariowaną sytuację. Łaskotał mnie opuszkami palców pod żebrami, sprawiając że wierciłam się pod nim delikatnie kołysząc biodrami, na które naciskał swoimi. Było mi tak dobrze w jego ramionach. Czułam się tak dobrze za każdym razem kiedy byłam przy nim. Miał całkowitą rację gdy powiedział że mu ufam. Nie ważne co. Przy nikim nie czułam się tak jak przy nim, nikt inny nigdy wcześniej nie sprawiał że tak się czułam.
-Kochaj się ze mną. - W końcu zebrałam się na odwagę i wypowiedziałam te słowa. Podniosłam jego głowę chwytając go za jeden policzek. W środku cała się trzęsłam, ale starałam się wyglądać jak najbardziej normalnie, gdy spojrzał na mnie pełnymi pożądania oczami. Moje ciało przebiegły ciarki.
Delikatnie pocałował moje usta, po czym oparł swoje czoło o moje, łaskocząc mnie swoimi lokami w policzki. Czułam jak rozwiązuje jedną ręką kokardkę zawiązaną na moich biodrach. Pocałunkami zjeżdżał coraz niżej zostawiając na moich piersiach i brzuchu mokre ślady, do momentu kiedy nie straciłam dresów ze swoich nóg. Pozbył się też jak najszybciej swoich spodni. Ulżyło mi bo nie miałam bladego pojęcia jak miałabym mu je zdjąć. Naciągnął na nas kołdrę która leżała w okolicach naszych stóp.
Chwilę później znów znalazł się tuż nade mną, poprawiając kosmyki moich włosów i zakładając je za moje uszy.
-Jestem cały twój. Tylko powiedz, że też mnie chcesz. O nic więcej nie proszę. - Spytał. Czułam jak cała się czerwienie i zaczynam coraz bardziej denerwować.
Kiwnęłam delikatnie głową. Na ustach chłopaka pojawił się uśmiech, gdy zaczął ściągać apaszkę z mojej głowy i rozplątywać ją. Jego usta kolejny raz dotknęły moich. Jeden pocałunek, już wiem że nigdy nie chcę smakować innych ust.

***

Leżeliśmy wtuleni w siebie i przykryci kołdrą. Jego ramiona całkowicie mnie obejmowały. Harry chyba zasnął, a ja wciąż nie mogłam zamknąć oczu. Był taki delikatny i czuły. Wszystko robił powoli, nie śpieszył się. Przez myśli przebiegały mi też jego słowa z dzisiejszego wieczoru.. a właściwie wczorajszego.
Jestem cały twój. Tylko powiedz, że też mnie chcesz. O nic więcej nie proszę.
Mam nadzieję, że już wcześniej zdawał sobie sprawę jak bardzo go chcę. Tego nie da się opisać. 
Chcę jego każdą część. Każda jego wada i zaleta jest dla mnie najważniejsza. Kocham to jak się uśmiecha, kocham jak mówi moje imię, jak delikatnie mnie całuje, i jak mówi że przy nim jestem bezpieczna, kocham w nim wszystko i mam nadzieję że nie przestanę tego czuć. Obiecuję sobie że on zawsze będzie najważniejszy. Czuję się przy nim inna, a już na pewno odważniejsza. Daję mi wszystko czego potrzebuje. A przecież to tak na prawdę początek wszystkiego. 
Podniosłam wzrok żeby spojrzeć na niego jak śpi. Wyglądał pięknie. Rzęsy leżały na jego policzkach, loki na poduszce tuż nad moją głową, a usta miał delikatnie napuchnięte.
-Harry?- Szepnęłam cicho przeciągając ręką po jego brzuchu. Nie odpowiedział, przecież spał. 
Wspięłam się na łokciu i pocałowałam go w policzek. Nie spodziewałam się jakiejkolwiek reakcji. A jednak. Przeciągnął mnie z miejsca obok siebie NA siebie i wciąż mocno przytulał. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i zachichotałam. 
-Nigdzie się nie wybieram skarbie.- Szepnęłam znowu i zamknęłam oczy. 


_________________________________________________
oooooooooooh. Krótki przepraszam.
Następny będzie dłuższy ale tak wyszło z sytuacji.
Dziękuje za wszystkie komentarze.
Nie przestanę pisać haha
obiecuję że będę pisać o ile wam sie nie znudzi :)
no i dziś sąąąą
URODZINKI HARREGO!
STO LAT HARRY! <3
Happy BDay

Jak wam się podoba teledysk MM? :3
Bo ja ajhgisjdjnajhbfa umarłam.

No i jak się wam podoba rozdział? :3

next: 8.02 No chyba że wiecie. 20 komentarzy to szybciej :)

Dedykacja: Trish.xo Boże jak strasznie mi miłooo. Jeju
nie wiem czemu ale ja wcale nie uważam żebym umiała to napisać
co oni czują, no ale może jednak. haha
Bohaterowie zyją własnym życiem ja nie mam pojęcia co oni
zrobią w kolejnych rozdziałach to przychodzi samo, i te ich uczucia też.
Tak tak tak! Też was wszystkich kocham <3
i bardzo dziękuję!

Najlepszy komentarz dostaje dedykację w kolejnym rozdziale.
(Anonimy podpisują się :))

NO I OCZYWIŚCIE STO LAT DLA CZYTELNICZKI!
SYLWIA STYLES!
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
SPEŁNIENIA WSZYSTKICH MARZEŃ
I ŻEBŚ NIGDY SIĘ NIE PODDAWAŁA
W DĄŻENIU DO CELU.
<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3



sobota, 25 stycznia 2014

Chapter 25

Nie odzywałam się przez całą drogę do mieszkania Harrego, nie miałam jak na razie, tematów do rozmów i nie chciałam tego robić.. Chłopak najwyraźniej też też. Tylko czasami mruczał coś do Louisa, żeby się zamknął. Louis jest strasznie podobny do Ali, mówi tak samo dużo jak ona. Pod tym względem na pewno do siebie pasują, przynajmniej na ich spotkaniach nigdy nie będzie cicho bo buzia im się nie zamyka. Cały czas mówił o tym jak bardzo chciałby sobie kupić motor, bo ma dość jeżdżenia samochodami, podobno są duże i bardzo nie wygodne (nie wiem o co mu chodziło), no i trudno je gdzieś zostawić, a z motorem nie ma takiego problemu. Tylko nie ma na razie pieniędzy na jakiś dobry, a nie chce od nikogo pożyczać bo nie będzie miał z czego potem oddać. Mogłabym mu je po prostu dać, może złożyć się z Ali na jakiś prezent urodzinowy czy coś, żeby kupił ten motor, ale mam zostawione na studia, no i w przyszłym roku wracam do szkoły, by "edukować się dalej". No ale nie ważne.
Macie tak czasami, że czujecie się jakbyście były w filmie? No wiecie..  Jedziecie samochodem, pada deszcz (co z tego że nie padał teraz), jest ciemno i mijacie dużo świateł, patrzycie się w szybę z zamyśleniem i udajecie że nic innego was nie obchodzi. Po prostu gracie swoją rolę.
Tak właśnie się czułam gdy jechałam z nimi samochodem. Na szczęście już dojechaliśmy. Nie mogę uwierzyć, że jestem u Harrego pierwszy raz od tych dwóch miesięcy kiedy go spotkałam. W dodatku w tak beznadziejnej sytuacji w jakiej teraz jesteśmy. Zatrzymaliśmy się pod ładną, niską, dwu piętrową kamienicą. Nie czekałam, aż chłopak wysiądzie i otworzy mi drzwi. Zrobiłam to sama. Spojrzałam w górę na budynek. Był na prawdę ładny. I czemu tak bardzo ciekawiło mnie jak wszystko wygląda w środku?
Poczułam rękę na moich plecach, która lekko popychała mnie do przodu. Weszliśmy do budynku. Był mały korytarz, po lewej i prawej były kolejne drzwi no i na wprost schody na górę. Harry cały czas trzymał moje biodra gdy wchodziliśmy na górę. Zachowuje się jakbym była jakąś sierotą i nie umiała normalnie chodzić. Próbuje mi się przypodobać, że tak się o mnie troszczy ha? Rozumiem.
-Rozgość się.- Powiedział gdy weszliśmy do środka jego mieszkania. Nie było duże. Od razu po lewej byłą kuchnia razem z jadalnią i ściana z łukiem przez który widać było salon. Weszłam do niego gdy chłopcy rozbierali się w przejściu i o czymś zacięcie dyskutowali, ale nie chciało mi się ich słuchać wolałam pooglądać mieszkanie. Drzwi od dwóch pokoi były zamknięte i głupio było mi je otworzyć. No trudno. Usiadłam na kanapie podciągając kolana pod brodę i poprawiając apaszkę która trzymała moje włosy jak opaska.
-Chcesz herbatę?- Usłyszałam głos chłopaka dobiegający z kuchni.
-Chcę.- Odkrzyknęłam. Chwilę później Louis usiadł zaraz obok mnie.
-Nie miałaś czasu żeby się przyzwoicie ubrać?- Spytał. No co za cham.
-Nie Louis nie miałam.- Powiedziałam śmiejąc się cicho i bawiąc się puszystymi skarpetkami.
-Chociaż skarpetki i spodnie mogłaś zmienić, bo wyglądasz jak..
-Nie kończ.- wyprzedziłam go. No kurde to nie moja wina. Miałam 5 minut żeby wymknąć się z domu. No i nie obchodzi mnie jak teraz wyglądam. Mamy tylko rozmawiać. Mogłabym równie dobrze mieć garnek na głowie. Co mnie to obchodzi, a ich tym bardziej. Tak przynajmniej jest mi wygodnie, nie muszę zawsze wyglądać jak księżniczka.
Harry dość szybko przyszedł do nas trzymając w rękach kubki z herbatą. Wręczył mi jeden z nich. Obserwowałam jak patrzy na Louisa wyjdź-stąd-bo-przeszkadzasz i właśnie w tym momencie chłopak zaczął wstawać ale złapałam go za kolano i nie pozwoliłam na to, sprawiając że znów klepnął obok.
-Możemy zostać sami?- Spytał.
-Jak Louis wychodzi to ja też.- Odpowiedziałam. Harry westchnął głęboko, a Louis wzruszył tylko ramionami. Przez następne trzy minuty chłopcy mierzyli się wzrokiem i dawali jakieś nieludzkie sygnały zanim Louis wyciągnął z kieszeni telefon i słuchawki by odciąć się od nas. Przyjaciele.. taaaak.. właśnie tak. Widać że wszystko sobie mówią. Gdy tylko Harry usłyszał cichy dźwięk wydobywający się z słuchawek od razu zaczął mówić.
-Jaz ja.. przepraszam. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem powiedzieć ci gdzie pracuje. Tylko.. to było dla mnie trudne. Wstydzę się tego co robię, no i nie chciałem żebyś się mnie bała.
-I dlatego dowiedziałam się tego od twojego przyjaciela, a nie od ciebie? To nie pomogło, boję się tak czy siak. - Chłopak spojrzał na mnie, jakbym właśnie wbiła mu kołek w serce, a jego oczy jakby napuchły.
-Nie bój się mnie. Nigdy nie pozwoliłbym by coś się tobie stało.- Spuściłam głowę w dół. Nie ważne. To on mnie okłamywał, to on mnie zranił, nikt inny tylko on.
-Posłuchaj Jaz.- Chłopak odstawił swoją herbatę na stolik stojący obok kanapy i klęknął przede mną kładąc swoje ręce na moich kolanach, prosząc bym usiadła inaczej. Skrzyżowałam nogi i pozwoliłam mu by przysunął się do mnie bliżej. Chcę go wysłuchać zanim powiem mu, że czuję się oszukana.
-To nie jest tak że ja chcę to robić. Ja muszę bo..
-MUSISZ?!- Wyśmiałam go. To nie było zamierzone, śmiech sam wydobył się z moich ust. - Jak to musisz!? Powiedz mi jeszcze, że nie masz wyboru, lub nie miałeś gdy w to wchodziłeś. - Śmiałam się, gdy chłopak patrzył na mnie jakby wszystko co właśnie powiedziałam było prawdą. Ochłonęłam biorąc dwa głębokie wdechy. -Przepraszam. Ale dla mnie jest to nierealne. Zawsze jest jakieś wyjście. - Dokończyłam łagodniejszym tonem, widząc jak walczy sam ze sobą, gdy łzy zaczęły kręcić się w kącikach jego oczu.
-Ja.. ja nie miałem wyboru Jaz. To zaczęło się gdy byłem mały, gdy miałem 14 lat i nie miałem na nic wpływu. - Z kącików jego oczu zaczęły lecieć łzy. Gdy widzisz chłopaka, który płaczę klęcząc przed tobą co takiego czujesz? Osobiście mi serce się krajało. To co mówił.. 14 lat?! Odstawiłam kubek na ten sam stolik co Harry i starłam opuszkami kciuków mokre ścieżki na jego policzkach.
-Powiedz mi.- Chciałam żeby mówił dalej. Chciałam żeby powiedział mi wszystko. Żeby nie miał przede mną takich tajemnic. Spojrzał na mnie wciąż szklanymi oczami. Zaraz i ja się rozpłaczę.
-Oni..- westchnął głęboko - Oni porwali wtedy moją siostrę i mamę.- Zasłoniłam twarz dłońmi z przerażenia. Harry mówił dalej bardziej drżącym głosem, i kolejne łzy spływały po jego policzkach.
-Mój ojciec zawarł wtedy z nimi "umowę". Oddali nam je z powrotem do domu, tylko pod jednym warunkiem. Nikt nie dowie się o istnieniu ich "działalności", a ojciec będzie pracował dla nich tak długo jak będzie mógł. Potem miała przyjść moja kolej. Jeżeli coś poszłoby nie tak, już nigdy byśmy ich nie ujrzeli. - Nie mogłam uwierzyć w to co mówił. Nie mogłam wyobrazić sobie tego wszystkiego. Nawet nie to że nie mogłam. Ja nie chciałam tego robić. Nie chciałam widzieć małego chłopczyka przechodzącego przez to wszystko bez mamy obok siebie. Harry się rozpłakał i położył głowę na moich nogach gdy ja układałam sobie wszystko w głowie. Dlaczego ludzie na tym świecie są tak okrutni!? Kto by pomyślał, że osoby które mają swoją własną rodzinę mogłyby krzywdzić innych w taki sposób!? Było mi tak strasznie żal Harrego. Położyłam rękę na karku chłopaka i uniosłam jego głowę lekko do góry. Miał zamknięte oczy i powstrzymywał się od płaczu. Jego ręce z kolan przeniosły się na moje plecy gdy przytuliłam go mocno to siebie.
-Muszę to robić bo inaczej je stracę. - Drżał w moim objęciu. Cały się trząsł.
-Shhh.. Już dobrze Harry. Wszystko jest w porządku. Nikogo nie stracisz. - Mówiłam do niego szeptem by jakoś go uspokoić. Oddychał coraz bardziej spokojnie i miarowo. Odchylił się ode mnie cały czas patrząc w moje oczy. Przez jego oczy przeleciała iskierka, za którą tak bardzo tęskniłam.
-Tracę ciebie.- Ciebie.. Jego słowa tak bardzo na mnie wpływały. Gdy powiedział mi to wszystko, dlaczego to robi. Udowodnił, że jest w porządku. Troszczy się o swoją rodzinę, jest dla niego najważniejsza. Tak bardzo bał się kogoś stracić. Nie był już taki sam gdy spotkałam go po raz pierwszy. Miał w sobie cząstkę której wszyscy się bali i obdarzali go szacunkiem. Ale dla mnie był uroczy i kochany. Nie mogłam zrozumieć tego ile przeszedł. Harry chwycił moją dłoń i przyłożył sobie do klatki piersiowej. Czułam jak szybko biję jego serce. Nadawało swój własny rytm. A przez niego moje biło bardzo podobnie.
-To ze mną robisz.- Szepnął, w moją stronę. Uśmiechnęłam się delikatnie. Co ja pieprze. Cofam wszystkie złe rzeczy które powiedziałam na jego temat. Ja go nie nienawidzę. Kocham go, szaleję za nim i chcę go tylko dla siebie. Spuściłam nogi w dół po obu jego stronach i chwyciłam w obie pięści materiał jego koszulki przyciągając go do siebie. Pocałowałam go. Tak tęskniłam za smakiem jego ust. Jak mogłam wytrzymać bez nich aż trzy dni. Jak mogłam wytrzymać bez niego te trzy dni. Nigdy więcej nie chcę się z nim rozstawać. Chcę żeby był przy mnie cały czas, nawet jeśli zacznie mi to przeszkadzać, to będę kłamać. Harry wstał pomału i zaczął wdrapywać się pomiędzy mnie a Louisa wypychając go z kanapy bez odrywania się ode mnie. Słyszałam tylko jak Louis huknął o podłogę, ale żadne z nas za bardzo nie przejęło się tym faktem. Harry obrócił nas i znalazł się nade mną na kanapie gdy leżałam na plecach. Przyciągałam go do siebie za materiał jego koszulki.
-Ja tu jestem. Pamiętasz Jaz? Kazałaś mi zostać.- Chłopak z podłogi się odezwał. Zatrzymaliśmy się z Harrym na chwilę.
-Wypad stąd Louis. Kluczyki masz na blacie w kuchni.- Zanim zdążyłam grzecznie podziękować za jego towarzystwo chłopak wyrzucił go z domu w mniej miły sposób. Zaśmiałam się i znów przyciągnęłam Harrego za materiał. Smakował tak dobrze. Czułam się taka mała w jego ramionach i gdy jego duże ręce wślizgiwały się pod moja koszulkę. Chce go tak na zawsze, proszę?

_______________________________________________________
ojej :c
nie skomentuje tego :)
Dziękuję za wszystkie komentarze! za wszystkie głosy! i za wszystkie wyświetlenia na blogu!
Bardzo wszystkim dziękuję z całego serca!

Co do rozdziału : JAK WAM SIĘ PODOBA? CO WGL MYŚLICIE?

next: 1.02.2014 (oh jak miło wypadło hahaha - if you know what i mean)
Było 20 kom. ale niestety nie szybciej, i tak dziękuję!
Jeszcze raz?

Dedykacja: Anastasia Willdson - 1.Nie poddam się obiecuję,
że będę pisać tak długo ile ktoś będzie czytał :)
2. JEJKU! MAM 1/4 SERCA! Czuję się zaszczycona!
Jesteś wspaniała i bardzo poprawiłaś mi humor swoim komentarzem!
STRASZNIE STRASZNIE STRASZNIEE
3.Dziękuję, że czytasz i tak Ci się podoba. Nie wiesz jak mi miło!

Dziękuję za wszystkie komentarze! WIELKI UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY!

Najlepszy komentarz dostanie dedykację w kolejnym rozdziale.
(Anonimy się podpisują :))




sobota, 18 stycznia 2014

Chapter 24

Trzy dni.. TRZY DNI.. Trzy długie, bezwartościowe dni, które spędziłam siedząc w pokoju, na krześle i wgapiając się w okno. Przez te trzy pieprzone dni cały czas z moich oczu leciały łzy, tak zupełnie mimowolnie. Nie wyrażałam żadnych emocji. Nic. Kompletnie nic. Miałam taką wielką dziurę w sercu, jakby ktoś mi wyrwał jego część. Myślę że wiemy, kto mógł ją zrobić. Zayn nie wchodził do mnie, ani razu od czasu gdy zaniósł mnie do łóżka po imprezie. Moje drzwi były zamknięte cały czas na klucz. Otwierałam je tylko gdy słyszałam krzyki na dole. Harry. Przyjeżdżał tu co godzinę może dwie. Wtedy płakałam jeszcze bardziej, słysząc jego głos i to jak kłóci się z Zaynem. Za każdym razem brat po prostu wypierdalał go z domu. Nie wiem co działo się tam na dole, nie widziałam nic, tylko słyszałam, ale chyba razy nieźle oberwał. Co on sobie wgl myśli i jeszcze tu przyjeżdża?! Albo ma jakiś dobry powód, albo chce jeszcze bardziej wkurwić Zayna, zeby ten po prostu nie wytrzymał i go zabił. Nie wiem. Jedynie o czym myślałam, to to że tamtego wieczoru krzyknął, że mnie kocha. A ja kochałam go. To było najgorsze, nie mogłam pogodzić się z faktem, że okazał się być takim dupkiem. Na prawdę widziałam w nim coś więcej. Coś takiego co tylko mi pozwolił ujrzeć. Najwidoczniej się myliłam. 

***

Kolejny wieczór. Dziś było strasznie cicho w porównaniu do reszty dni. Chyba dał sobie spokój. Nie dziwie się, ja poddałabym się już dawno. Siedziałam na krześle w starych dresach i puszystych skarpetkach żeby było mi cieplej. Dostałam je kiedyś od mamy na święta. Od tej pory są moją ulubioną częścią garderoby. Czekałam na Ali, która miała już tu być jakiś czas temu, ale wciąż jej nie było. Wyjść ze swojej nory i spytać się Zayna czy może jej tu nie było, czy siedzieć dalej nic nie robiąc. 
Ktoś zapukał do drzwi. Wstałam i z wielką niechęcią otworzyłam je. 
-Hej skarbie. Jak się czujesz? Musisz stąd w końcu wyjść. Nie możesz spędzić tu reszty swojego życia.- Od razu gdy tylko weszła zaczęła mówić. Cała ona. Upadłam "plackiem" na łóżko.
-Nie mam na nic ochoty. Chcę tu zostać. - Wymamrotałam przez zaciśnięte zęby. Ja na prawdę nie wiedziałam co mam zamiar robić. Moją jedyną przyjaciółką była Ali. Po co miałam gdziekolwiek wychodzić skoro to ona przychodziła do mnie. To nie miało żadnego sensu. Po za tym już dawno przyzwyczaiłam się do takiego trybu życia. To tak jakby nic nigdy się nie wydarzyło, jakby spędziła tu po prostu jeszcze więcej czasu.
-Gadasz głupoty, no ale nie ważne. Słuchaj, spotkałam się dzisiaj z kimś..- Urwała w połowie zdania. Spojrzałam na nią, zaciekawiona. 
-Z kim?- Spytałam. Mogłam tylko domyślać się że był to Louis. Może powiedział jej coś więcej. Chociaż nie, nie chcę nic więcej słyszeć, to co wiem mi w zupełności wystarczy by zamknąć się w sobie. 
-Z Harrym.- Złapałam oddech i zaniemówiłam. 
-Czy ty jesteś taka głupia?! Odbiło ci?! Coś ty wgl sobie myślała! Gdyby coś ci zrobił... boże zabiłabym go chyba. - Spanikowałam i zerwałam się z łóżka. Jak można być taką kretynką i spotkać się z najniebezpieczniejszym gościem najprawdopodobniej w całym naszym mieście. No jak?! Spojrzałam na nią. Siedziała ze spuszczoną głową i bawiła się kopertą, którą trzymała w ręce. -Co to jest?- Spytałam i przykucnęłam na łóżku. Zmarszczyłam brwi gdy zaczęła mówić.
-Właśnie po to się z nim spotkałam. Nawet nie wiesz jak bardzo błagał mnie żebym to tobie dała. - Wyciągnęła rękę z kopertą w moją stronę. Czy wszyscy sobie w tej chwili ze mnie żartują?! 
-Nie wezmę tego.- Spojrzałam w drugą stronę i zamknęłam oczy głęboko oddychając. Nie chciałam znów płakać na wspomnienie o nim. 
-Powiedział, że nie wybaczy sobie tego. Musi wytłumaczyć ci dlaczego to robi, jeżeli po tym co ci powie nie będziesz chciała go znać to zrozumie, ale nie podda się dopóki go nie wysłuchasz. 
-Ja nie..
-On cię kocha Jaz.- Przerwała mi.- Nie mów mi że ty go nie. Nie jestem głupia. - Mój wzrok skierował się ku niej. Sama Ali miała łzy w oczach. - Proszę weź to.- Nienawidzę kiedy ludzie mówią do mnie błagalnym tonem. Chwyciłam za list i położyłam go obok siebie na łóżku. 
Chwilę potem przyjaciółka wyszła upewniając się czy otworzę kopertę. Obiecałam jej to. Przez długi czas siedziałam z nią w ręce i tylko na nią patrzyłam. Było napisane na niej "Do Jazmin. Mojego cukiereczka".
Pachniała jego perfumami. Niech go szlag strzeli! Otworzyłam ją z niemałym zapałem. 

Przepraszam Jaz. Nawet nie wiesz jak bardzo jestem na siebie wkurwiony.
Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Błagam Cię, nie odtrącaj
mnie dopóki nie poznasz prawdy. Daj mi tą jedną pieprzoną szansę. 
BŁAGAM.
Wiem, że zraniłem Cię, nawet nie da opisać się jak bardzo. 
Proszę spotkaj się ze mną na rogu ulicy, tam gdzie wtedy przyjechałem po Ciebie,
by nie widział nas Zayn. O 20--
Daj mi tą ostatnią szansę, o nic więcej nie proszę.
Kocham
Harry x

Spojrzałam na zegarek, 19:55. Iść czy nie? Co jeśli jestem tylko kolejną jego ofiarą, jeżeli wszystkie dziewczyny łapie na ten sam haczyk. Wyzwijcie mnie, jestem najbardziej nieodpowiedzialną dziewczyną na tej planecie. Chwyciłam za telefon i napisałam tylko smsa do przyjaciółki, żeby chociaż ona wiedziała co robię. Zayn nie mógł się dowiedzieć. Chwyciłam trampki i założyłam je na puchowe skarpety. Miałam pięć minut. Wstałam i zabierając list ze sobą. Jak najciszej przekręciłam kluczyk w drzwiach i lekko je uchyliłam. Super. Na dole było cicho, tylko drzwi Zayna były uchylone, ale nie było go słychać tylko jakiś szum. Był w łazience. Wyjęłam klucz i włożyłam go po drugiej stronie, wychodząc z pokoju i z powrotem zamykając drzwi. Zayn tam nie wejdzie. Będzie myślał że śpię czy coś. Oby tylko nie wyszedł teraz z tej łazienki. Zbiegłam szybko na dół po schodach i wyszłam przez drzwi wejściowe. Odwróciłam się do nich plecami i głęboko odetchnęłam. 
Ostania szansa Harry. Jedyny raz się z tobą spotykam. 
Spojrzałam w górę, akurat gdy na korytarzu zapaliło się światło. Kurna. Przebiegłam przez nieduży ogródek i dalej prosto do miejsca, gdzie nasze okna już nie sięgały widocznością. Spojrzałam w stronę domu jeszcze raz. Światło zgasło. Fart. Dalej szłam normalnym krokiem. 
Dobrze robię? Jezu po co ja wgl tam idę. Za mało ryczałam przez niego? Teraz znów go zobaczę. Moim oczom ukazały się dwie ciemne sylwetki oparte o maskę samochodu. Stanęłam. Serce zabiło mi szybciej. Kto to jest? 
-Harry?- Mój głos drżał przy wypowiadaniu jego imienia. Obie twarze zwróciły się ku mnie. Cofnęłam się o krok nie będąc pewna kim jest ta druga postać. 
-Jaz.- Chłopak szedł w moją stronę. 
-Harry.- Spojrzałam w jego zielone oczy gdy podszedł do mnie na tyle blisko. Znów moje serce zabiło szybciej. Tym razem nie z przerażenia. Powstrzymywałam się z całych sił by nie rzucić się mu na szyję. Nie mogłam tego zrobić. Nienawidziłam go w tym momencie. No powiedzmy.. -Kto tam jest?- Spytałam wyglądając za chłopaka. Harry chwycił mój nadgarstek i zaczął iść w stronę samochodu. Nie miałam siły się nawet mu wyrwać. Wreszcie rozpoznałam twarz Louisa. Machnął do mnie ręką na przywitanie, a ja kiwnęłam głową. 
-Co chciałeś mi powiedzieć? - Chłopak puścił moją rękę. Patrzyłam na niego wyczekująco. Zaczęłam się troszkę denerwować, znów. 
-Jedźmy do mnie.- Słucham?! Hahahah śmieszny jest. Na pewno do niego pojadę. Tak, właśnie teraz gdy wgl nie powinnam była się z nim spotkać. Teraz gdy uciekłam z domu. Wgl, boże z nim! Wyśmiałam jego pytanie gdy spuścił głowę w dół z poczuciem winy.
-Myślisz, że z Tobą pojadę?- Spytałam. Znów spojrzał na mnie i chwycił moje obie dłonie w swoje, złączając nasze palce. Przybliżył się tak jak kiedyś, a ja nie potrafiłam zrobić kroku w tył. Poczułam jego zapach i jego ciało przylegające do mojego. Niech tego nie robi, prosze.
-Ufasz mi.- To nie było pytanie. On to po prostu stwierdził.
Zamurowało mnie. Ten dupek ma racje. Jak ja go nienawidzę. NO JEZU NO.  Odepchnęłam go od siebie z całej siły. Mogłam sobie tylko wyobrazić jego zaskoczoną minę kiedy szłam w stronę jego samochodu.
-Louis jedziesz z nami.- Warknęłam. Nie słyszałam sprzeciwu, więc wszystko było ok. Harry wyprzedził mnie i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Dobre Harry. Prychnęłam patrząc na jego minę szczeniaczka. Nie, już na mnie nie działa. Chwyciłam za klamkę i wsiadłam na tylne siedzenie. Byłam wkurzona na całą zaistniałą sytuacje. Jestem głupia. Po co ja to robie?
Chłopak cały czas stał wlepiając swój wzrok w moją szybę. Nawet nie zauważył gdy Louis podszedł do samochodu i zaczął wsiadać przez uchylone przez niego drzwi.
-Dzięki stary. - Poklepał go po ramieniu. Harry wciąż nie oderwał oczu ode mnie, tylko zatrzasnął za nim drzwi i obszedł samochód, wsiadając na miejsce kierowcy.

____________________________________
Ok. Taki prosty.
Kolejny już niedługo będzie chyba lepszy :3
Sami ocenicie i wgl.
A teraz co sądziecie?
Dedykacja: Redd Cieszę się bardzo że się tak podoba!
No i jak zwykle, mam nadzieję, że się nie znudzisz!
Miłego czytania!

Wgl witam wszystkich nowych czytelników!
Jesteście tak świetne wszystkie! Dziękuję wam że komentujecie,
moje wypociny. nawet nie sądziłam że komukolwiek to co piszę
się może spodobać! DLATEGO BARDZO WAM DZIĘKUJĘ!
KOCHAM <3 <3

next: 25 .01.2014
ok. chyba nie działa to "20 komentarzy i dodam rozdział kiedy tylko tyle będzie" - czyli szybciej.
więc nie wiem, ale można próbować i próbować :)

Najlepszy komentarz dostaję dedykację w kolejnym rozdziale.
(Anonimy podpisują się :))